Stworzył nas Konrad Lorenz

W podręcznikach do historii psychologii można znaleźć zdjęcia, na których kucając i wymachując śmiesznie rękami, prowadzi za sobą stadko kaczek. Ale niech was nie zmyli ten niewinny kadr, groteskowa poza Konrada Lorenza. To z niego my wszyscy. Ojciec etologii, dziedziny badającej zachowania zwierząt, jest ojcem naszego świata w stopniu dużo większym niż ci, którym ojcostwo to próbuje się zazwyczaj udowadniać.

Publikacja: 18.09.2020 18:00

Stworzył nas Konrad Lorenz

Foto: AdobeStock

Przeprowadził ludzkość od współczucia do kompleksu. Nauczył, iż nie warto już sobie więcej zawracać głowy tym, że tylko ludzie mogą zostać zbawieni, i trzeba zacząć patrzeć na zwierzęta z podziwem i uznaniem. Co z tego, że nie mają nieśmiertelnej duszy, skoro na tym świecie potrafią się zachowywać dużo bardziej racjonalnie oraz – nie bójmy się tego słowa – przyzwoicie niż ludzie.

Bo czy widzieliście kiedyś wilka pastwiącego się nad swoim współplemieńcem? Więcej, nawet walki godowe praktycznie nigdy nie kończą się śmiercią przegranego. Wystarczy, że przyznasz się do porażki i uciekniesz, a z pewnością nie będziesz goniony. Jeżeli tylko jesteś członkiem tego samego co ja gatunku, nic poważnego ci z mojej strony nie grozi. Mogę cię co najwyżej przepędzić i upokorzyć, odebrać ci kobietę albo teren, ale na pewno cię nie zabiję. Natura rozwiązała ten problem za nas; ewolucja wykształciła rytuały i mechanizmy hamujące przed wymierzeniem kary głównej. Jest granica, której zwierzęta nie potrafią przekroczyć. Wewnątrzgatunkowa solidarność, od której praktycznie nie ma wyjątków.

To niby czemu mielibyśmy się mieć za coś lepszego niż one? Skoro nie tylko nie są w stanie wyrządzić sobie nawzajem najgorszej z krzywd, ale i pozostają zdolne do okazywania uczuć, na które, jak mylnie sądziliśmy, mamy jako ludzie wyłączność? Przecież gęsi potrafią się zakochiwać nie mniej szaleńczo niż ludzie, podobnie długo trwać po śmierci wybranka w żałobie. Ryby wpadają w furię, psy uprzejmie się uśmiechają, a wilki wykazują się kurtuazyjną grzecznością. A im niżej będziemy zstępować w hierarchii istnienia, tym mniej widać powodów do ludzkiej dumy. Bo czy heroizm mrówek, ich gotowość do poświęcenia życia w obronie własnego mrowiska nie zasługuje na nagrodzenie Orderem Virtuti Militari?

Czas przestać się łudzić: one mają wszystko to, co my. Poza jednym felerem: ludzie wynaleźli broń. „Człowiek znalazł się w takim położeniu, w jakim byłby jakiś gatunek gołębi, który okrutna igraszka natury obdarzyła dziobem kruka" – pisał Lorenz. Pozostawił ludzi w przekonaniu – w którym ludzkość żyje od tysiącleci – że w stosunku do naszych braci mniejszych jesteśmy zdolni do czegoś więcej. Ale to „więcej" równało się już tylko „gorzej", „okrutniej", „bardziej bezsensownie". Weteran walk na wschodnim froncie II wojny światowej wiedział, o czym pisze.

Uczuciowe wzmożenie odczuwane wobec zwierząt nie bierze się z odkrycia czy docenienia jakichś ich cech, o których nasi przodkowie nie mieli pojęcia. To człowiek stał się we własnych oczach kimś innym. Nie przyznajemy im ludzkiej godności, nie podnosimy do naszego poziomu, ale tarzamy się w kompleksie własnego gatunku. Nie zapraszamy ich do braterstwa z nami, raczej prosimy ich o przyjęcie do jednej rodziny. Takiej, w której nie da się posunąć do bezsensownych okrucieństw, gdzie rządzi logika natury.

Wkupne do tej rodziny równa się ludzkiej nadwyżce. Każdemu z tych „więcej", do których jesteśmy zdolni. Do bestialstwa i świętości, skrajnego egoizmu i absolutnej bezinteresowności. Duszy, którą można zarówno potępić, jak i zbawić. Kupujemy spokój i poczucie bezpieczeństwa za cenę wielkości. Przerażeni tym, że bywa ona nie tylko piękna, ale i straszna.

Przeprowadził ludzkość od współczucia do kompleksu. Nauczył, iż nie warto już sobie więcej zawracać głowy tym, że tylko ludzie mogą zostać zbawieni, i trzeba zacząć patrzeć na zwierzęta z podziwem i uznaniem. Co z tego, że nie mają nieśmiertelnej duszy, skoro na tym świecie potrafią się zachowywać dużo bardziej racjonalnie oraz – nie bójmy się tego słowa – przyzwoicie niż ludzie.

Bo czy widzieliście kiedyś wilka pastwiącego się nad swoim współplemieńcem? Więcej, nawet walki godowe praktycznie nigdy nie kończą się śmiercią przegranego. Wystarczy, że przyznasz się do porażki i uciekniesz, a z pewnością nie będziesz goniony. Jeżeli tylko jesteś członkiem tego samego co ja gatunku, nic poważnego ci z mojej strony nie grozi. Mogę cię co najwyżej przepędzić i upokorzyć, odebrać ci kobietę albo teren, ale na pewno cię nie zabiję. Natura rozwiązała ten problem za nas; ewolucja wykształciła rytuały i mechanizmy hamujące przed wymierzeniem kary głównej. Jest granica, której zwierzęta nie potrafią przekroczyć. Wewnątrzgatunkowa solidarność, od której praktycznie nie ma wyjątków.

Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał