Reklama

Źle się czuję w tłumie

Trochę mnie martwi, że Pawlikowski nie jest do końca polskim reżyserem. Fachu nauczył się w Anglii, tam został ukształtowany. Wie pan, co jest ciekawe? Kompletnie nie przypuszczałam, że „Ida" zrobi taką karierę, tym bardziej że na początku nic tego nie zapowiadało - mówi w rozmowie z Robertem Mazurkiem reżyser Barbara Sass.

Aktualizacja: 27.02.2015 19:20 Publikacja: 27.02.2015 02:00

Barbara Sass

Barbara Sass

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Stalinizm, klasztor, tajemnica...

Mówi pan o „Idzie" Pawlikowskiego?

Nie, o „Pokuszeniu" Barbary Sass z 1995 roku.

Ach, no tak, dawne dzieje.

I nie ukłuło panią nic, że to nie pani odbiera Oscara?

(śmiech) ...Absolutnie szczerze: nie! Ani trochę nie zazdroszczę i naprawdę się cieszę. Może 20 lat temu miałam takie marzenia, ale nie dziś.

A sama „Ida"?

To naprawdę pięknie, subtelnie pokazany film. Doceniam to, choć nie jest to mój ulubiony sposób opowiadania.

Oczywiście, że nie, bo to prawdziwe „kino kobiece".

A ja miałam męską, mocną rękę. Wiem, zawsze mi to powtarzano.

Pozostało jeszcze 96% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Czytaj, to co ważne.

Reklama
Plus Minus
„Wyrok”: Wojna zbawienna, wojna błogosławiona
Plus Minus
„Arnhem. Dług hańby”: Żelazne spadochrony
Plus Minus
„Najdalsza Polska. Szczecin 1945-1950”: Miasto jako pole gry
Plus Minus
„Dragon Ball Z: Kakarot: Daima”: Niby nie rewolucja, ale wciąga
Plus Minus
„ZATO. Miasta zamknięte w Związku Radzieckim i Rosji”: Wstęp wzbroniony
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama