Przeglądając przedwojenne roczniki „Łowcy Polskiego", bardzo często można się natknąć na zdjęcia dzieci z ich trofeami łowieckimi. I nie chodzi tu o szesnasto- czy siedemnastolatków, ale często dzieci ośmio- czy dziewięcioletnie. Dumna mina, dziecięcy strój myśliwski, w jednej ręce strzelba, a na ziemi zając czy bażant. Czasem obok widać dumnego rodzica i innych uczestników polowania. Czytelnik, który dziś zobaczyłby takie zdjęcie w starym czasopiśmie, uznałby pewnie taki obrazek za co najmniej dziwny.
Dziecko z bronią, a do tego strzelające do żywego zwierzęcia – to dla wielu czytelników nie do przyjęcia. Dlaczego? Bo dziś mało kto ma szansę zetknąć się z opisem normalnego polowania, a tym bardziej zobaczyć z niego zdjęcia czy ilustracje. Bardzo często można się za to natknąć na artykuły potępiające myśliwych i myślistwo, krytykujące osoby, które przyznają się do pasji łowieckiej czy też na doniesienia o skandalach (prawdziwych lub domniemanych) na polowaniach.