Nigdy nie sądziłam, że zostanę osobą konsekrowaną. Zawsze myślałam o małżeństwie, o tym, że będę żoną i matką. W moim życiu pojawił się zresztą człowiek, z którym wiązałam przyszłość, ale na modlitwie rozeznawałam, że Bóg chce dla mnie czegoś innego. Czułam, że ciągnie mnie do tego, bym żyła dla Niego w samotności. I to wcale nie miał być zakon – opowiada Elżbieta Hurman, dziewica konsekrowana z diecezji świdnickiej. W 2005 r., po latach poszukiwania swojej drogi, złożyła ślub na ręce biskupa, przysięgając życie w dozgonnym dziewictwie i naśladowanie Chrystusa.
Dziewictwo konsekrowane, podobnie jak wdowieństwo konsekrowane, to indywidualne formy życia konsekrowanego w Kościele katolickim. Oznacza to, że panie decydujące się na taką życiową ścieżkę po konsekracji nie wkładają habitu i nie mieszkają w żadnym zgromadzeniu zakonnym. Żyją w społeczeństwie, kontynuują swoją karierę zawodową, mieszkają same, ewentualnie z rodzicami lub rodzeństwem. Zobowiązują się do modlitwy – codziennie powinny odmawiać Liturgię Godzin, rozważają też Pismo Święte, podejmują pokutę, w miarę możliwości angażują się w dzieła miłosierdzia, na przykład w pomoc potrzebującym. – O Panu Bogu mamy świadczyć w tych środowiskach, w których żyjemy, choćby w pracy przez jak najlepsze wykonywanie swoich obowiązków. Jeśli trzeba, stajemy w obronie wiary, nie ukrywamy swojego powołania. Śluby składamy publicznie podczas mszy świętej, najczęściej w katedrze – mówi Elżbieta Hurman. Dziś przyczynia się także do upowszechniania wiedzy o dziewictwie konsekrowanym: jest rzecznikiem Centrum Promocji Indywidualnych Form Życia Konsekrowanego.
Czytaj dalej. Tylko 29,90 zł miesięcznie
Dostęp do serwisu rp.pl, w tym artykuły z Rzeczpospolitej i Plus Minus.
Możesz zrezygnować w każdej chwili.