Temat tworzenia rządu przez Mateusza Morawieckiego zniknął w cieniu burz związanych z pierwszymi obradami nowego Sejmu. Ceremonia przyjęcia dymisji premiera i zarazem desygnowania odbyła się w Pałacu Prezydenckim zdawkowo, jakby na marginesie zdarzeń. Ani prezydent Andrzej Duda, ani sam kandydat nie umieli wykrzesać z siebie entuzjazmu. W tym czasie w telewizjach politycy (jeszcze) opozycji, choćby Grzegorz Schetyna, snuli rozważania o tym, że głowa państwa wpycha premiera „na ścianę”, bo Duda aspiruje do przywództwa na prawicy.