Mało kto cię już pamięta jako charyzmatycznego młodzieńca z prowincji, który każe Ruskim pakować manele i wynosić się z Węgier. Budowałeś wtedy wiarygodność na powszechnym głodzie demokracji. Węgry, Budapeszt, jedna z ważnych europejskich stolic, były pewne swojej przynależności do kultury zachodniej. Nikt nie miał wątpliwości, że bliżej wam do Rzymu, Paryża i Wiednia niż do kremlowskich murów posępnej stolicy Wschodu.
Nieraz ci Ruscy dali twoim Węgrom w skórę. W 1849 roku sprzymierzeni z Habsburgami zamordowali narodową rebelię Kossutha, Bema i Petőfiego, a węgierskie marzenie o niepodległości utopili we krwi. A rok 1956? Dziś moskiewska prasa donosi, że sowiecka interwencja to była słuszna eliminacja ze słonecznej socjalistycznej wspólnoty rodzącego się nad Dunajem faszyzmu. Tak Władimir Putin każe wyjaśniać narodom imperium ów bunt przeciw totalitaryzmowi, jaki podjęła ekipa Imre Nagya. Historyczna prawda – chcesz powiedzieć? Bo przecież nie buntujesz się przeciw tej ahistorycznej i antynarodowej narracji.
Czytaj więcej
Związane z korupcją kwestie prawnokarne trzeba oczywiście wyjaśnić, a sprawców pociągnąć do odpowiedzialności. Jednak dużo ważniejsza jest inna sprawa: Polska potrzebuje rąk do pracy. To dlatego skutki skandalu mogą być mrożące.
W ogóle słabo to wygląda, co wyczyniasz ze swoim Fideszem. Gęby sobie wycieracie patetycznymi sloganami, ale kraj, którym rządzicie, się sypie. Wspaniały dwubrzeżny Budapeszt ugina się pod wszechobecnym dziadostwem. Nigdzie w Europie nie ma tylu zbankrutowanych sklepów i zamkniętych knajpek. Supermarketów trzeba szukać ze świecą, podczas gdy w bratniej Warszawie, Żabka czy Biedronka świecą neonami na niemal każdym rogu. Bramy wspaniałych kamienic z czasów belle époque z wyrwanymi klamkami, powiązane zardzewiałym łańcuchem, zamknięte na kłódkę. Wyrwane futryny w oknach. Ściany opuszczonych willi wymazane sprayem. Frontony kamienic z obdartym tynkiem. Czy nikt tego do cholery nie widzi nawet w centrum miasta? Taka wizytówka wspaniałej metropolii? Historycznej stolicy?