Programy polityczne, a także wspólnota poglądów od dawna nie są już szczególnie istotne w polskiej polityce. Jednakże w tych wyborach liczą się już tylko i wyłącznie emocje, i to emocje negatywne.
    Nie chodzi nawet o to, z jakimi emocjami się utożsamiamy, ale o to, kogo nienawidzimy, kim gardzimy i kto jest naszym zdaniem „szkodnikiem”. Jedna ze stron obsadziła w tej roli Donalda Tuska i nieustannie nim „grzeje”, druga za największe zagrożenie uznaje Jarosława Kaczyńskiego. Kolejne kroki polityków są więc oceniane wyłącznie z perspektywy tego, czy udało się przyłożyć przeciwnikowi. Tak swoje działania ocenia Donald Tusk, gdy informuje, że z list Koalicji Obywatelskiej wystartuje Roman Giertych, ale podobnie są również oceniane działania PiS, gdy ten informuje, że komisja zajmująca się oskarżeniem Platformy o rosyjskie wpływy jednak powstanie, a wśród jej członków znajdą się autorzy filmu „Reset”. W odpowiedzi na to (to się jeszcze nie stało), biorąc pod uwagę specyfikę obecnej kampanii, Koalicja Obywatelska mogłaby poinformować o tym, że po zwycięskich wyborach powoła komisję dotyczącą zbrodni PiS, a na jej czele postawi Tomasza Piątka.