Młody działacz Prawa i Sprawiedliwości, którego internetową aktywność partia nagrodziła posadą w banku, umie celebrować pluszowy krzyż, na jaki się z mozołem wspina. Jego macierzysta uczelnia wszczęła wobec niego postępowanie dyscyplinarne za – rzekomo – konserwatywne poglądy i wyznawane wartości. Rzekomo, bo przecież prawdziwym powodem, dla którego Szafarowicz ma kłopoty na uczelni, jest jego niemający nic wspólnego z konserwatyzmem i wartościami komentarz do samobójczej śmierci syna posłanki Platformy Obywatelskiej, w którym zrozpaczoną matkę oskarżył o krycie pedofila kosztem dobra własnych dzieci. „Matka ofiar pedofila z PO – znana posłanka PO milczy od ponad roku, stawiając karierę partyjną ponad dobrem dzieci. Zmuszona przez władze PO do milczenia”. Trudno mi sobie wyobrazić gorszą rzecz, którą można powiedzieć opłakującej śmierć dziecka matce, zwłaszcza gdy ma się do tego świadomość, że wciąż żyje i może to przeczytać jej również skrzywdzona przez tego samego pedofila córka. Powiedzieć, że wbił jej nóż w sam środek i tak złamanego serca, to nic nie powiedzieć.