Po trzech wcześniejszych powieściach w karierze Terry’ego Colin Smythe przygotował teraz nowy kontrakt na coś, co dokument określał jako „zbiór opowiadań”. Tak Terry przedstawił swój projekt – prawdopodobnie cztery opowieści, „bez zauważalnej fabuły”, jak przyznał otwarcie, luźno powiązane i osadzone w jakimś świecie fantasy. Zbiory opowiadań, połączonych fabułą czy nie, są zwykle trudniej sprzedawalne od powieści, jednak Colin – w tej kwestii wręcz wzorzec dżentelmena wydawcy – najwyraźniej zagryzł tylko wargi. Od samego początku pozwalał Terry’emu znaleźć własną pisarską drogę i nie widział powodów, by teraz to zmieniać. (…)