Long COVID i post COVID wciąż zaskakują

Oficjalnie covid w Polsce przeszło ponad 6 milionów osób. Najprawdopodobniej jest ich dużo więcej. Co trzecia z nich ma dolegliwości ciągnące się miesiącami, a nawet latami – problemy z oddychaniem, snem, koncentracją, zaburzenia pamięci i wzroku. Choroba z nimi została, ale nikt nie wie, jak ich leczyć.

Publikacja: 28.10.2022 10:00

W Stanach Zjednoczonych powikłania po przebyciu covidu najczęściej zgłaszały osoby w wieku 36–50 lat

W Stanach Zjednoczonych powikłania po przebyciu covidu najczęściej zgłaszały osoby w wieku 36–50 lat, ale nie omijały one też niemowląt, dzieci, młodzieży, seniorów. Co równie ważne, aż 30,7 proc. z nich nie miało wcześniej problemów ze zdrowiem

Foto: AMIR COHEN/Reuters/Forum

Pandemia Covid-19 wciąż trwa, choć mniej ją dostrzegamy. O największych falach zakażeń przypominają ponure statystyki – lata z rekordową, w skali kilkudziesięciu lat, liczbą zgonów, puste witryny po zamkniętych restauracjach, coraz częściej też puste dozowniki na płyny do dezynfekcji. Z wieloma zakażonymi pozostały też zdrowotne perturbacje – tzw. long i post covid. Ilu ich jest – dokładnie nie wiadomo, ale specjaliści szacują, że mogą być nawet miliony. Nie robi się badań przesiewowych, nie liczy się pacjentów, którzy z dolegliwościami po dawno przebytej chorobie zgłaszają się do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, a nawet na „kozetki” psychiatrów i psychologów.

Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT), która pod koniec zeszłego roku przygotowała z ekspertami z dziedziny podstawowej opieki zdrowotnej, pulmunologii, kardiologii, neurologii i fizjoterapii zalecenia, jak postępować z pacjentami, u których objawy utrzymują się długo, podzieliła pacjentów na trzy grupy. Pierwsza z nich obejmuje najwięcej osób – te, które chorowały, a ich objawy ustąpiły po kilku tygodniach. Gdy trwało to dłużej, mowa już o long covid, i to jest grupa druga. Trzecia grupa dotyczy zaś sytuacji, gdy objawy trwają powyżej 12 tygodni. To post covid.

Objawy long covid i post covid wciąż zaskakują. Mogą to być niewystępujące wcześniej nadciśnienie, depresja, problemy z oddychaniem, snem i koncentracją, zaburzenia smaku, widzenia, pamięci, wzroku, a nawet choroby autoimmunologiczne. Może to być też tzw. mgła mózgowa czy mgła covidowa, czyli zaburzenia poznawcze podobne do tych występujących u starszych ludzi czy u pacjentów z chorobą Alzheimera. Objawów opisano już co najmniej kilkadziesiąt.

Nie wiadomo też, ile potrwają. U części znikają po kilku, kilkunastu tygodniach, u innych utrzymują się już ponad dwa lata.

Nie wiemy, ile osób w Polsce cierpi na long covid czy post covid. Wiemy za to, że oficjalnych ozdrowieńców – czyli takich, którzy byli testowani, a wynik trafił do publicznych statystyk – mamy ponad 6 mln. Jest ich zapewne o wiele więcej. Lekarze szacują, że nawet jedna trzecia pacjentów, którzy przeszli zakażenie wirusem SARS-CoV-2, doświadcza objawów zespołu long covid.

Część z osób w sile wieku Covid-19 przeniósł w pewnych zakresach w wiek senioralny. Zaniki pamięci, przemęczenie, trudności w koncentracji czy po prostu wejście na drugie czy trzecie piętro z ogromnym wysiłkiem to problemy, na które szykujemy się – o ile ogólnie jesteśmy zdrowi – w wieku 70–80 lat. A tu nagle, bo po kilku tygodniach, czasami dniach choroby, niektórzy czują się jak staruszkowie.

Czytaj więcej

Pandemia. Panika moralna i co dalej

Choroba aktywnych

Na początku podejście było proste – im cięższe zakażenie, tym pewnie gorsze konsekwencje. Właściwie nasz system ochrony zdrowia zatrzymał się na tym etapie, gdy inni poszli do przodu. W Polsce rehabilitacja pocovidowa skierowana została głównie do osób z problemami z płucami – tych, które np. były pod respiratorem. Tymczasem już wiadomo, że long covid dotyczy też osób, które zakażenie przechodziły łagodnie, w domu. Ba, nawet osób, które choroby nie zauważyły.

Polskich publikacji na ten temat brak, ale są m.in. amerykańskie, włoskie czy kanadyjskie. Amerykańska organizacja pozarządowa FAIR Health sprawdziła losy ponad 78 tys. pacjentów, którzy chorowali na Covid-19. Opublikowany w maju raport wskazuje, że aż 75,8 proc. Amerykanów, u których zdiagnozowano long covid, nie było hospitalizowanych, gdy przechodzili infekcję. Nie było takiej potrzeby. Za to po kilkunastu tygodniach od „powrotu do zdrowia”, czyli negatywnych wyników testów, zaczęli mieć odczuwalne problemy z pamięcią, oddychaniem czy z sercem.

Najczęściej problemy zgłaszały osoby w wieku 36–50 lat, ale nie omijały one też niemowląt, dzieci, młodzieży, seniorów. Co równie ważne, aż 30,7 proc. osób, które miały powikłania po Covid-19, wcześniej nie miały problemów ze zdrowiem. A pamiętajmy, że w polskich statystykach podawanych przez Ministerstwo Zdrowia przez długi czas akurat przy zgonach wskazywano na osoby z chorobami współistniejącymi, co społeczeństwo mogło odczytywać jako sygnał, że ciężko chorobę przechodzą ludzie mający poważniejsze problemy zdrowotne.

Jak to możliwe, że zdrowi, aktywni ludzie tak długo borykają się ze skutkami choroby? U niektórych doszło do uszkodzeń narządów w ostrej fazie choroby. „Po przebytym Covid-19 może wystąpić też tzw. wieloukładowy zespół zapalny oraz choroby autoimmunologiczne, w których układ odpornościowy organizmu niszczy własne komórki. Procesy te mogą prowadzić do długotrwałych objawów” – piszą specjaliści AOTMiT.

Dane z zagranicznych publikacji wskazują też, że z long covid częściej problemy mają kobiety, co naukowcy tłumaczą zwykle właśnie tym, że są one bardziej podatne na choroby autoimmunologiczne. Wyniki badań krwi pacjentów z długo utrzymującym się Covid-19 są zwykle charakterystyczne dla chorób autoimmunologicznych i stanów zapalnych.

A niestety, czynnikiem wyzwalającym pojawienie się takich chorób bywa właśnie infekcja wirusowa. Stąd badacze post covid wskazują na wyższe ryzyko cukrzycy typu 1, reumatoidalnego zapaleniea stawów, celiakii czy choroby Hashimoto.

Widoczny problem

O problemach mówiło się głównie w kontekście rehabilitacji pacjentów, którym choroba poważnie zajęła płuca. Ogłoszono dla nich specjalny program, ale restrykcyjne zasady odsiewały wielu chorych. Teraz o tym cicho. Ale problem widzą lekarze POZ i specjaliści, psycholodzy, pracodawcy.

– Zaburzenia snu, zmniejszona wydolność fizyczna i/lub intelektualna, zmiany strukturalne w sercu i/lub płucach – to tylko niektóre z problemów, te częstsze, o czym mówi „Plusowi Minusowi” prof. Andrzej Fal, kierownik Kliniki Alergologii, Chorób Płuc i Chorób Wewnętrznych Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie, prezes Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego. Problem widać w zwiększonej liczbie niektórych wykonywanych świadczeń, u pacjentów, którzy trafiają z nietypowymi zestawami objawów, a nawet w problemach zdrowotnych pracowników ZOZ.

– Przedłużające się objawy przebytego już Covid-19 widzimy w dokumentacji medycznej naszych pacjentów, a także w zwiększonej liczbie wizyt u specjalistów i realizowanych badań – mówi Anna Rulkiewicz, prezes grupy Lux Med. – To są problemy z układem oddechowym, z sercem, błędnikiem, koncentracją – dodaje. – Nie ukrywam, że problem z long covid widzę też jako pracodawca, wśród pracowników medycznych i niemedycznych np. w formie nieobecności w pracy – dodaje.

Szefowie szpitali mówią, że mają u siebie od kilku do nawet kilkudziesięciu takich pacjentów. – Powikłania odległe covidu diagnozujemy u pacjentów na oddziałach neurologicznych, na oddziałach kardiologicznych czy o profilu internistycznym, np. w zakresie układu oddechowego – mówi Czesław Ducki, zastępca dyrektora ds. medycznych Mazowieckiego Szpitala Bródnowskiego w Warszawie. I zaznacza, że często są to przypadki bardzo trudne, wymagające pogłębionej diagnostyki, dlatego że przebyty Covid-19 odbija się na różnych obszarach naszego zdrowia i wymaga czasami bardzo specjalistycznego postępowania. Możliwości terapeutyczne też nie zawsze są wystarczające.

Czytaj więcej

COVID przywrócił powagę polityce

Psucie serca, mieszanie w mózgu

Najczęstsze objawy sercowo-naczyniowe występujące w long covid czy post covid to: ból lub ucisk w klatce piersiowej, kołatanie serca, zawroty głowy i przyspieszenie tętna spoczynkowego.

Kardiolodzy zwracają uwagę, że coraz częściej trafiają do nich pacjenci z niewystępującym wcześniej bólem lub uciskiem w klatce piersiowej, kołataniem serca, ciągnącym się tygodniami przyspieszeniem tętna spoczynkowego, dusznością, źle znoszący nawet niewielki wysiłek fizyczny. Część tłumaczyła go sobie np. spadkiem aktywności w czasie lockdownów. Przyczyny mogą być jednak o wiele poważniejsze. – Wśród kardiologicznych można wymienić nowe przypadki nadciśnienia, arytmii, duszność i nietolerancję wysiłku, pogorszenie frakcji wyrzutowej lewej komory o ponad 10 proc. – wyjaśnia prof. Maciej Banach z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Widać je m.in. w EKG, w podwyższonym poziomie tzw. D-dimerów, wskazującym na wyższe ryzyko wystąpienia zatorowości płucnej.

W trakcie Covid-19 mogą występować udary i mikroudary, co jest związane najczęściej z reakcją zapalną, która zaburza krzepliwość krwi. Co ważne, mogą one występować dopiero jako post covid lub long covid. – Do udarów może dochodzić również do sześciu tygodni po zakażeniu lub w niektórych przypadkach nawet do trzech miesięcy – mówi prof. Konrad Rejdak, prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego, kierownik Kliniki Neurologii Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie. I wyjaśnia, że objawy mogą być czasami nieodczuwalne przez pacjenta.

Tego nie wiadomo. Mówiło się o tygodniach, miesiącach, ale część pacjentów zakażonych w poprzednich latach nadal je odczuwa. I chodzi nie tylko o uszkodzone płuca czy serce. Prof. Rejdak ma np. pacjentów, którzy stracili węch i smak wiosną 2020 r. i jeszcze ich nie odzyskali. Naukowcy z McMaster University informowali w sierpniu, że większość (75 proc.) osób zainfekowanych SARS-CoV-2 w ciągu 12 miesięcy wraca do zdrowia niezależnie od nasilenia choroby. Cieszyć się czy smucić? Rok to bardzo długo, a na dodatek u co czwartej osoby w USA objawy pozostają dłużej. No i grupa przebadanych pacjentów to zaledwie nieco ponad 100 osób.

Wymierny kłopot dla państw i firm

Bundestag uchwalił niedawno ustawę o ochronie przed chorobami zakaźnymi wywoływanymi przez koronawirusa. Deutsche Welle informowało niedawno, że w całym kraju powstają ośrodki zajmujące się long covid, w dużej mierze pod kątem psychiatrycznym.

Powoli zaczyna się też szacowanie bezpośrednich kosztów – tych dla systemów opieki zdrowotnej, ale też pośrednich – rent, absencji w pracy, niższej wydajności.

Według Instytutu Roberta Kocha po czterech tygodniach od infekcji koronawirusem na zwolnieniu lekarskim nadal przebywa 5,8 proc. wcześniej zakażonych. Po trzech miesiącach jeden na dziesięciu nadal odczuwa zmęczenie, płytki oddech, zaburzenia pamięci i koncentracji. Po pół roku 1–2 proc. ma objawy zespołu przewlekłego zmęczenia. Przy tak masowej skali zachorowań to wcale niemało. Przebyty Covid-19 i jego odległe skutki stają się podstawą do przyznania renty z powodu niezdolności do pracy.

Dyskusja o potrzebie kompleksowej pomocy ze strony państwa dla osób, które od miesięcy nie mogą dojść do zdrowia po Covid-19, toczy się m.in. w Kanadzie. Opublikowane ostatnio w Canadian Medical Association Journal badanie pokazuje m.in., jak silny jest wpływ post covid na wydajność systemu opieki zdrowotnej, który jest coraz bardziej przeciążony. Objęto nim prawie 532 tys. mieszkańców Ontario, którzy wykonali testy PCR między 1 stycznia 2020 r. a 31 marca 2021 r. Z tej grupy wydzielono pacjentów, którzy potrzebowali opieki po ośmiu lub więcej tygodniach od pozytywnego wyniku testu. Okazało się, że nie tylko szukali pomocy medycznej, ale też spędzali o 50 proc. więcej czasu w szpitalach niż ich rówieśnicy. Stwierdzono też, że 1 proc. kobiet, które przeszły koronawirusa, spędził w szpitalu o sześć i pół dnia więcej i otrzymał 28 więcej wizyt domowych rocznie niż średnio w populacji. 1 proc. mężczyzn spędził w szpitalu około dziewięciu dni więcej, ale mniej potrzebował opieki domowej.

Sprawą coraz poważniej zajmują się też na antypodach. Wyliczono, że long covid kosztuje australijską gospodarkę równowartość 3,6 mld dolarów rocznie utraconej produkcji (5,2 mld dolarów australijskich) – podał Australian Financial Review.

Canberra ogłosiła parlamentarne „śledztwo” w sprawie kosztów Covid-19, którego celem jest opracowanie jasnej definicji choroby i zmierzenie skali jej wpływu na 26 milionów mieszkańców tego kraju. Australijczycy zbadają również, czy schorzenie powinno zostać sklasyfikowane jako niepełnosprawność, co pozwoliłoby pacjentom otrzymać rządowe wsparcie. Z kolei w jednej z wcześniejszych analiz przeprowadzonych przez Uniwersytet Harvarda szacowano, że long covid i post covid kosztował same Stany Zjednoczone 3,7 bln dolarów.

W Polsce skutki pandemii wciąż odbijają się na pracodawcach i systemie ochrony zdrowia, a pieniądze z Funduszu Przeciwdziałania Covid-19 poszły na… dopłaty do zakupu węgla, a nie rehabilitację czy, co nawet bardziej potrzebne, multidyscyplinarne podejście do pacjenta, z szybkimi ścieżkami leczenia, by nie tułał się miesiącami, szukając pomocy i stojąc w kolejkach.

Prof. Maciej Banach promuje od miesięcy ideę programu profilaktycznego, który mógłby być finansowany choćby z Funduszu Medycznego. Pozwalałby on na wyodrębnienie pacjentów z bardzo wysokim ryzykiem wystąpienia powikłań po przejściu zakażenia SARS-CoV-2. Nie tylko pacjentów, którzy mieli objawy, ale także bezobjawowych. Ale zainteresowania decydentów nie widać.

Czytaj więcej

Moskwa miesza w bałkańskim kotle

Chorobowe wyciszenie

Jak podkreślają lekarze, post covid obserwowany jest obecnie rzadziej. Z jednej strony wirus mutował (i nadal będzie), co sprawiło, że ma inne, zwykle łagodniejsze objawy. Z drugiej strony choroba poprzez nabycie odporności populacyjnej (szczepienia i/lub wcześniejsze przechorowanie) przebiega łagodniej, co nie oznacza jednak, że np. udary już nie występują.– Obecny wariant wirusa już nie powoduje tak poważnych powikłań, z jakimi mieliśmy do czynienia w przypadku wcześniejszych zakażeń – mówi gen. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.

– Wirus na szczęście ewoluował w stronę patogenu odpowiedzialnego za zakażenia górnych dróg oddechowych, do czego przyzwyczailiśmy się w przypadku innych sezonowych zakażeń wirusowych – dodaje. Wspomina jednak, że wciąż do szpitala, którym kieruje, trafiają nowi pacjenci z bardzo różnymi objawami post covid z pierwszych fal pandemii.

O tym, jak kłopotliwy jest long covid, przekonałam się sama. Nie miałam żadnych poważnych chorób, samą infekcję zniosłam nie najgorzej, czułam się po niej świetnie, a dopiero cztery–pięć tygodni później nagle straciłam węch, zaczęłam mdleć i tracić pamięć (np. umiejętność gry w planszówki). Co też zaskakujące, stałam się alergikiem. Leżąc dwa razy w szpitalu jako pacjentka neurologiczna, nasłuchałam się historii o osobach, które trafiały na oddział, bo z dnia na dzień straciły wzrok czy słuch, o omdleniach, udarach i niedowładach kończyn. Z kolei obcując przy okazji pracy z medykami, słyszałam np. o lekarzach, którzy na długi czas musieli odejść od operacyjnego stołu, bo przestali ufać swojej głowie.

Lekarze rodzinni, zwłaszcza z mniejszych miejscowości, którzy swoich pacjentów, jak i ich rodziny znają od lat, mówią za to, że części pacjentów przechorowanie Covid-19 pomogło przyznać się do depresji czy innych problemów psychicznych. Choć takich statystyk w Polsce nie ma, to nawet połowa ich pacjentów, którzy ciężej przechodzili chorobę, ma właśnie oznaki depresji.

Aleksandra Kurowska jest redaktorką naczelną portalu cowzdrowiu.pl.

Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów