Jeśli się potwierdzi, że na otarcie łez po dymisji ze stanowiska prezesa TVP Jacek Kurski dostanie całkiem prawie nowe, bo specjalnie dla niego odlikwidowane, Ministerstwo Cyfryzacji, będzie to jeden z bardziej spektakularnych przykładów polityki kadrowej tak celnie wykpionej dawno, bardzo dawno temu przez Jana Pietrzaka. Wszystko dzieje się szybko i niespodziewanie, więc być może Kurski odnalazł się już zupełnie gdzie indziej – a umówmy się, że jeśli ktoś uznał, że można go wsadzić do cyfryzacji, to wsadzi go wszędzie, bo nie o kompetencje chodzi, tylko o stołek wystarczająco eksponowany, żeby przyzwyczajony do luksusów i prestiżu bulterier Kaczyńskiego nadal chciał mu służyć.