Nie możemy spotkać naszych matek jako dzieci, ale czasem warto sobie wyobrazić, jakie wtedy były – mówi mi reżyserka.
Jej film „Mała mama", który wchodzi właśnie na polskie ekrany, jest pełen delikatności uczuć. W pierwszych ujęciach ośmioletnia Nelly razem z matką porządkuje pokój w domu opieki, gdzie właśnie umarła jej babcia. Potem z rodzicami jedzie do domu babci w lesie. Tam właśnie rosła jej matka. I zachowała w pamięci wspomnienie brunatno-rudej jesieni, piękna, szałasu z gałęzi drzew, który budowała w lesie. Gdy rodzicielka nagle wyjeżdża, Nelly nieopodal domu spotyka dziewczynkę, która też robi dla siebie schronienie z gałęzi. I też – jak matka Nelly – ma na imię Miriam.