Reklama
Rozwiń

Irena Lasota: Gdy poczułam się jak Mojżesz

W Nowym Jorku mieszkałam od 1972 do 1984 roku. Nie wyobrażałam sobie wtedy, że kiedykolwiek będę chciała mieszkać w innym mieście. Nie przeszkadzała mi jazda metrem, brudnym i hałaśliwym, karaluchy czy choćby szczury. Nawet to, że zostałam napadnięta przez młodzieńca z nożem (policja go złapała, zanim mnie dogonił), umiałam przekształcić w ciekawą historię do zabawiania znajomych.

Aktualizacja: 21.10.2017 09:07 Publikacja: 19.10.2017 16:31

Irena Lasota: Gdy poczułam się jak Mojżesz

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Do Stanów wróciłam z Francji po dziesięciu latach, ale już nie do Nowego Jorku, lecz do Waszyngtonu, w którym tęskniłam za pizzą, kinami, teatrami, tłumem różnokolorowych ludzi, przechodzeniem na czerwonych światłach i nawet bezustannym wyciem syren wozów policyjnych i strażackich. Tęsknota przechodziła mi po każdym, coraz rzadszym, wypadzie do Nowego Jorku, aż w zeszłym tygodniu przysięgłam sobie, że będę unikała Manhattanu jak ognia.

Pozostało jeszcze 88% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Przereklamowany internet
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Opiat-Bojarska: Od razu wiedziałam, kto jest zabójcą
Plus Minus
„28 lat później”: Memento mori nakręcone telefonem
Plus Minus
„Sama w Tokio”: Znaleźć samą siebie