Anna i Edyta to kobiety dojrzałe, świadome swojej przeszłości i z jasną wizją przyszłości. Poznały się parę lat temu, przypadkiem. Aktywistyczne ścieżki zawiodły je do tej samej grupy na Facebooku, strony fundacji działającej na rzecz zwierząt. Zetknęły się tam przy okazji interwencji w sprawie psa, skrzywdzonego przez los (czy raczej ludzi), znajomość szybko przeniosły na płaszczyznę offline, gdzie standardem stały się długie rozmowy telefoniczne, babskie spotkania przy winie, pogaduszki, już nie tylko o psach, ale facetach, rodzinie. No o życiu, po prostu.
W tych rozmowach, spotkaniach, interwencjach trwałyby być może do dzisiaj, gdyby nie ostatnie wybory parlamentarne. Przejęcie władzy w kraju przez Prawo i Sprawiedliwość jedna przyjęła z aprobatą i ulgą, druga z niesmakiem i przerażeniem, czemu wyraz niejednokrotnie dawały później w swojej facebookowej aktywności. Skutkiem tego właśnie 25 października 2015 roku, czyli dzień wyborów, należy uznać za początek końca ich znajomości. Parę miesięcy później ta zniesmaczona tę zadowoloną z grona swoich znajomych na Facebooku paroma kliknięciami bowiem wykluczyła.
Historia Anny i Edyty nie jest wyjątkowa. Przeciwnie, któregokolwiek z użytkowników Facebooka zagadnąć, zaraz się okaże, że usuwanie znajomych z serwisu to dla nich nie pierwszyzna. Sprawa jest na tyle poważna, że doczekała się licznych wpisów na blogach, artykułów w popularnych serwisach, instrukcji na YouTubie, a nawet badań naukowych i prawomocnego wyroku.
Dzieci, lans i informacje
Upublicznianie treści błahych, niestosownych, związanych z polityką lub religią, rasistowskich lub seksistowskich – to główne powody wyrzucania z Facebooka według Christophera Sibony, doktoranta University of Colorado w Denver. Takie wnioski wysnuł przynajmniej z odpowiedzi 1137 osób, które przepytał w 2011 roku. W kolejnym badaniu, przeprowadzonym w 2014 roku, Sibona skupił się z kolei na grupach podwyższonego ryzyka – i wyszło na to, że najbardziej zagrożeni są znajomi ze szkoły, pracy i znajomi znajomych.
W odpowiedzi na post, który zamieściłam na swojej facebookowej tablicy z pytaniem o towarzyskie roszady, otrzymuję kilka zwięzłych odpowiedzi. Na przykład taką: „wywaliłam z fejsa około 50 osób, niektórych za poglądy polityczne, innych za to, że jak wrzucałam zwierza z prośbą o pomoc, to dostaję info: «nie spamuj». A jeszcze innych za to, że widzieliśmy się ostatni raz w przedszkolu i nie znam tak naprawdę człowieka". Albo: „kuzyna wyj...łam, bo mnie wkur...ł swoimi postami o PO. I jeszcze ostatnio laskę, która udostępniała jakieś prostackie filmiki, ale nie znałam jej osobiście". Oraz: „wkur...ją mnie młode matki, których jedynym osiągnięciem w życiu jest urodzenie dziecka (o ile facet lub kobieta nie są bezpłodni, to trudność w tym żadna) i wstawiają codziennie fotki Brajanka. Dlatego kasowałem profile ludzi, którzy nadmiernie zasypywali mnie zdjęciami ich dzieciaków".