Reklama
Rozwiń
Reklama

PRO8L3M, „Ground Zero Mixtape": Kilogramy fanów w strefie zero

Mixtape to forma luźniejsza niż pełnoprawny album muzyczny. Często zmiksowana w jeden długi utwór. Pełna różnych przerywników nazywanych skitami. Nie zawsze stoi za nią poważna artystyczna wizja.

Publikacja: 23.03.2018 17:00

PRO8L3M, „Ground Zero Mixtape": Kilogramy fanów w strefie zero

Foto: materiały prasowe

Twórcy hiphopowi zwykli sięgać po to słowo, gdy nie chcą, by płytę traktować z pełną powagą. To raczej pewna rozgrzewka, pole do muzycznych eksperymentów; wydana bez większej promocji i z założenia głównie dla fanów. Tymczasem ukazanie się „Ground Zero Mixtape" okazało się na razie wydarzeniem roku w polskiej muzyce rozrywkowej. Mniejsza z tym, co to mówi o rodzimej scenie.

To piąty krążek w różnorodnej dyskografii duetu PRO8L3M. Różnorodnej, bo po epce (minialbumie), mixtapie, albumie i kolejnej epce, znowu otrzymujemy mixtape. Przylgnęła do nich opinia, że tworzą „coś więcej niż hip-hop". Oskar rapuje – i robi to dobrze, ale poza rytmiczną melorecytacją ich twórczość z płyty na płytę coraz dalej odpływa od muzyki rap. Nie dość, że DJ Steez odważnie łamie muzyczne konwencje, to teksty Oskara od dawna wykraczają poza hiphopową tematykę, wartości i sposób ich przekazywania. Co ważne, zanim przełamali schematy i rozmontowali szufladki, obaj najpierw nasiąkli hiphopową subkulturą, więc wiedzą, z czym się mierzą, co słychać i czuć. Oskar latami wyrabiał sobie uznanie w rapowym podziemiu, a Steez stał za gramofonami choćby kultowych imprez „Rap History Warsaw".

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
„Wszystko jak leci. Polski pop 1990-2000”: Za sceną tamtych czasów
Plus Minus
„Eksplodujące kotki. Gra planszowa”: Wrednie i losowo
Plus Minus
„Jesteś tylko ty”: Miłość w czasach algorytmów
Plus Minus
„Harry Angel”: Kryminał w królestwie ciemności
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Sebastian Jagielski: Czego boją się twórcy
Reklama
Reklama