Donald Tusk twierdzi, że Lewica Włodzimierza Czarzastego chce po wyborach współpracować z PiS. Z kolei Maciej Gdula, jeden z mózgów tejże Lewicy, upatruje głównego problemu opozycji właśnie w Tusku, jego żądzy dominacji. A Szymon Hołownia wzywa do programowych negocjacji, co partia Tuska odbiera jako pułapkę zastawioną na nią jako hegemona. To bilans ledwie kilku ostatnich tygodni.
Każda taka sytuacja jest wodą na młyn pisowskiej propagandy: opozycja, zamiast robić coś konstruktywnego, ma się podobno wiecznie „kłócić". To z kolei staje się w opozycyjnych mediach i środowiskach wspierających argumentem na rzecz jedności, pośpiesznie wymuszonej i mechanicznej – w imię pokonania Zjednoczonej Prawicy. Zdążyli już do tego wezwać wszyscy święci na czele z Adamem Michnikiem, o „Newsweeku" Tomasza Lisa nie wspominając.