Był styl angielski i szkocki, czeska uliczka, szwajcarski rygiel, austriacki Wunderteam, węgierska złota jedenastka, włoskie catenaccio, niemiecki kontakt, brazyliana, holenderski futbol totalny, duński dynamit, hiszpańska tiki taka. Tylko niczego polskiego nie było.
Na piłkarskim zegarze świata Polska jest kreską na tarczy sekundnika. Tylko raz i bardzo krótko stawiano nas za wzór, kiedy w roku 1974, na mistrzostwach w Niemczech, mieliśmy reprezentację, która strzeliła najwięcej bramek. Grzegorz Lato, Andrzej Szarmach i Robert Gadocha tworzyli najlepszy i najszybszy atak świata napędzany podaniami Kazimierza Deyny czy Henryka Kasperczaka.