Jarosławie sprawiedliwy, mężu, co dzierżysz w swych dłoniach niemal pełnię władzy w tym kraju (niemal, bo jednak nie zapominaj, że jest potężniejszy od Ciebie)! Chciałbym Ci życzyć zdrowia. Sam w tym mijającym roku przekonałeś się o tym, że jest ono najważniejsze, a gdy Ciebie zaczyna brakować, to troszkę się sypie. Bez zdrowia, bez oszczędniejszego trybu życia nie ziści się Twoje marzenie o rządach do 90. roku życia. A to jeszcze szmat czasu. Lecz jeśli chcesz faktycznie to marzenie spełnić, bądź bardziej ostrożny, bardziej przebiegły, ale i łagodniejszy.
Mateuszu, któremu Jarosław ster w ręce włożył! Idzie ci całkiem, całkiem. Choć czasem mam wrażenie, że w straży pożarnej winieneś pracować. Nieustanne gaszenie pożarów staje się powoli Twoją domeną. Czego Ci życzyć w tych dniach? Zmiany języka. Przestań gadać jak ksiądz i zacznij jak polityk!
Drogi Andrzeju! Choć jesteś pierwszą osobą w państwie, to sam wiesz, że to tylko na piśmie. Formalnie jesteś trzeci. Niby jesteś kowalem własnego losu, ale i tak wiesz, że zależysz od tego, którego umieściłem na miejscu pierwszym. Żadne Twoje starania tego nie zmienią. Jakoś w ostatnim czasie zamilkłeś, mniej Cię widać. A przecież na narty nie jeździsz. Pokaż wreszcie pazur, bądź sobą, nie dawaj sobą manipulować. Ten zbliżający się rok szybko przeleci. A w kolejnym czeka Cię... Jeśli myślisz o reelekcji, to zacznij działać – chyba że chcesz podzielić los poprzednika.
Donaldzie! Powiadają, żeś jeźdźcem, który na białym koniu wkrótce powróci. Jeśli faktycznie chcesz, to niech Ci się spełnia. Pamiętaj jednak, że upadek z wysokiego konia boli. I to bardzo.
Grzegorzu! Zapytasz pewnie, dlaczego dopiero po Donaldzie zwracam się do Ciebie. Cóż, wprawdzie pretendujesz do miana lidera, lecz faktycznym przywódcą Waszego stada jest on – choć daleko. Jeśli dobrze odgaduję Twoje myśli, bardzo chciałbyś to zmienić. Ale trzeba się postarać. Nie wystarczy jedynie połknąć nowoczesne przystawki...