Plus Minus poleca, 13-15 sierpnia 2011

Czesław Bielecki o polskiej byle jakości, która według niego jest nie tylko winą rządzących, ale i obywateli. Dariusz Rosiak o pomocy dla krajów trzeciego świata. Majewski i Reszka o stosunkach dyplomatycznych z Rosją

Publikacja: 12.08.2011 19:00

Plus Minus poleca, 13-15 sierpnia 2011

Foto: ROL

Najnowszy  numer tygodnika Plus Minus

„Polska byle jaka"

to tytuł artykułu Czesława Bieleckiego, w którym pisze: „Za progiem naszego domu, wychodząc z firmy czy restauracji, zatrzymując samochód w przypadkowym miejscu, stykamy się natychmiast z bylejakością. To, co jest naszą przestrzenią publiczną, co wspólne - społecznie, prawnie, politycznie – jest, i to dotkliwie, byle jakie. Młodzi ludzie, a szczególnie te setki tysięcy emigrantów, którzy wybrali już inne, lepiej rządzone i urządzone kraje, nie wierzą w to, że w Polsce może być lepiej. Że to, co wykracza poza rodzinę lub wspólnotę zadań i pasji niewielkiej grupy, może być sensownie, a nie przypadkowo urządzoną przestrzenią publiczną. Polska jest bezpańska. Obrazują to ulice przechodzące w chwasty trawników, zapadające się krawężniki i krzywe chodniki. I ten asfalt dróg wciąż zbyt swobodnie rozlewający się w zarośnięte krzakami pobocza. Poza granicami prywatności mieszkań i domów wszystko, co publiczne jest nieostre."

Ta polska byle jakość jest nie tylko winą rządzących, ale i obywateli – stwierdza Bielecki. „Najwyżej rządzącym nie chce się rządzić. Wygrywają i rozgrywają to, co jest najbliższe polskiego „jakoś to będzie". Nie denerwują ludzi. Nawet puszczają oko do rodaków: może i bałagan w rządzie, improwizacja i wszystko na wczoraj, ale i u was nie lepiej. Więc – zgodnie z zasadą „żyj i pozwól żyć innym" – nie wymagajcie od nas zbyt wiele, skoro i my wam odpuszczamy w odróżnieniu od poprzedników.  Oto opowieść Platformy."  Państwa się nie buduje, kleci się je byle jak. Brakuje „Projekt Polska".

Zdaniem Bieleckiego nie ma wojny polsko-polskiej. Trwa natomiast wojna o to, żeby Polska nie była byle jaka.

? ? ?

Zanim przekażesz pieniądze na głodujących w Afryce zastanów się co robisz. Czy wiesz, co się dzieje z tym pieniędzmi? – do takich refleksji namawia Dariusz Rosiak w tekście „Karawana idzie dalej".

Stwierdza, że za klęskę głodu wcale nie odpowiada susza i brak opadów, ale brak zdecydowanych działań państw afrykańskich. A międzynarodowa pomoc jest rozkradana. Organizacje pomocowe zmuszone są do współdziałania, a więc dzielenia się funduszami  ze skorumpowanymi urzędnikami i lokalnymi bandytami.  Rosiak przywołuje książkę Lindy Polman, "Karawana kryzysu. Za kulisami przemysłu pomocy humanitarnej", która właśnie się ukazała.

„Polman rysuje w swojej książce przerażający obraz systemu pomocowego o ogromnej potędze finansowej, w którym uczestniczy kilka milionów ludzi na całym świecie, i który - co najważniejsze - pozbawiony jest jakiejkolwiek politycznej kontroli zewnętrznej. Dziś, jak pisze autorka "Karawany kryzysu" istnieje ponad trzydzieści siedem tysięcy międzynarodowych organizacji pozarządowych dysponujących wielomiliardowym budżetem. Na amerykańskim uniwersytecie Johna Hopkinsa obliczono, że gdyby wszystkie organizacje niosące pomoc stworzyły jeden kraj, to byłby on piątą co do wielkości siłą ekonomiczną na świecie.  Jak pisze Polman, żaden członek organizacji ani żadna organizacja humanitarna nigdy nie została pociągnięta do odpowiedzialności za polityczne skutki swojej działalności na danych terenie, np. za realną współpracę z rebeliantami mordującymi ludność cywilną. pomoc międzynarodowa jest przemysłem, a największe organizacje pomocowe niczym nie różnią się od wielkich globalnych korporacji. Tak samo jak one uczestniczą w życiu publicznym, tak samo jak one prowadzą lobbying wśród polityków i środowisk społecznych, tam samo jak one manipulują dziennikarzami i opinią publiczną i tak samo jak one uzależnione są od pieniędzy (to jest jedyna gałąź przemysłu, której skuteczność ocenia się na podstawie ilości wydanych pieniędzy). Jedno czym się różnią, to brak kontroli ze strony opinii publicznej i zaufanie, którym z góry są obdarzane. Książka Polman jest pełnym pasji wezwaniem, by bezkrytyczny podziw wobec przemysłu pomocowego, a w konsekwencji wobec nas samych, bo przecież my go finansujemy, zmienić w dociekliwość i bezwzględne żądanie uczciwości.  Dobre intencje nie wystarczą".

? ? ?

Bronisław Komorowski był niedawno z wizytą w Gruzji, Armenii i Azerbejdżanie. Michał Majewski i Paweł Reszka piszą w artykule „Nieco zmęczeni Rosją", że prezydent wziął się za politykę wschodnią, która stała się jego domeną, a tym samym wchodzi w buty swego poprzednika, Lecha Kaczyńskiego. Choć robi to ostrożnie i bez jego emocjonalnego podejścia.

„W ocenie uczestników kaukaskiej wizyty Komorowskiego przyjęcie w Gruzji był gorące. Prezydenta powitał chór Gruzinów śpiewających polski hymn.

- Przy czwartej zwrotce: „Już tam ojciec do swej Basi mówi zapłakany...", nawet nam zaczynało brakować słów. Zrobili doskonałe wrażenie – opowiada prezydencki minister.

Symboliczne było złożenie kwiatów na bulwarze Marii i Lecha Kaczyńskich w Batumi.

W rozmowach dwustronnych nie pojawił się nawet cień „ślepego snajpera" jakby Saakaszwili chciał się upewnić, że przyjaźń z Polską trwa, bez względu na zmianę prezydenta.

Gruziński lider próbował „uwodzić" Komorowskiego tak jak niegdyś Kaczyńskiego. Jak to wyglądało? Gdy kolacja się przedłużała do późnego wieczora Komorowski grzecznie powiedział, że czas kończyć, bo jutro też jest bogaty w wydarzenia program. Był miły, ale zachowywał dystans.

- Złapali ze sobą dobry kontakt, ale Komorowski robił wszystko, by nie przekroczyć pewnych granic. Chce się zaprzyjaźnić, ale nie chce się zakochać jak Kaczyński – mówi jeden z członków polskiej delegacji."

Za podjęciem inicjatywy w sprawach kaspijskiej ropy naftowej, Zakaukazia i Partnerstwa Wschodniego stoi, zdaniem autorów artykułu,  zmęczenie bezproduktywnymi gestami polskich polityków pod adresem Rosji, zawiedzione nadzieje kolejnych ekip na poprawę stosunków z Kremlem.

„Dziś oficjalnie mówi się o ociepleniu między Warszawą i Moskwą, ale tak naprawdę niewiele się zmieniło. Jeśli nie liczyć symbolicznych gestów rosyjskich przywódców w Katyniu. Czy rozczarowania Rosją sytuacja się powtarza? Wygląda  na to, że tak. Tyle, że przed wyborami nikt nie ma odwagi tego powiedzieć głośno." – stwierdzają Michał Majewski i Paweł Reszka.

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”