W życiu codziennym jest to przynajmniej trudne. W Second Life – normalne. Pan X, bo jego mam na myśli, żył właśnie w ten sposób; za dnia robił interesy, poruszał się czarnym merolem po mieście, a wieczorami wcielał się w osobę niejakiej Donny Black i czarował w wirtualnych knajpach latynoskich przystojniaków. Gdy już kogoś wyłowił, grzał z nim do nocnego klubu; na początek drinki, tańce, a potem... jak to mówią, seks niewykluczony.
Wszystko w Second Life. Pan X o swoim awatarze właściwie nikomu nie mówił. Była to jego najściślej chroniona tajemnica. Mało kto miał i do dziś ma świadomość, że X występował w dwóch wersjach: osobistej i wirtualnym alter ego. Trudno nawet byłoby to wymyślić. Bo Donna to elegancka, pociągająca kobieta. Wciąż samotna, ale jeszcze atrakcyjna. Do tego bezpruderyjna, by nie powiedzieć łatwa. W Second Life porusza się, mocno kręcąc biodrami. Jest zadbana, zamożna, inteligentna. Pan X też jest (był?) zamożny, inteligentny, a jedyną kobietą w jego życiu była dotąd jego mama. Starsza, siwiuteńka i fantastyczna w kuchni, co zresztą było widać po panu X na co dzień. Kiedyś randkował w realu, ale teraz mówi, że już nie ma takiej potrzeby. Donna Black zaspokaja jego potrzeby w stosunku do kobiet w stu procentach. Może nawet w stu pięćdziesięciu.
Jak to możliwe? – spytałem go kiedyś, gdy już zdecydował się ujawnić mi swoją tajemnicę. – Wiesz, ja po prostu nie lubię kobiet w realu. Są kosztowne i zajmują czas. Trzeba je adorować. Kupować kwiaty. Znosić ich kaprysy. Z Donną jest inaczej. Wchodzę do sieci i Donna jest na zawołanie. Wiesz, co jest z nią najfajniejsze?
Spodziewałem się jakiejś perwersji, ale X żachnął się lekko. – Najfajniejsze jest wchodzenie do jej głowy. To lepsze od seksu. Jestem w jej psychice, zawiaduję jej ruchami. Kręcę jej głową. Czeszę się przed lustrem. Dobieram sukienki. Mogę przez chwilę być kobietą. Wiesz, jak to rajcuje? W realu musiałbyś robić za Grodzką. W Second Life umawiam się z facetami, uprawiam swoistą grę, powoli odkrywając, że za niektórymi męskimi awatarami są kobiety mające dokładnie takie same obsesje jak ja, ale w przeciwnym kierunku. Kusi mnie wymienność płci. Może już jestem kobietą i cały ten gender ma sens?
To nie gender, panie X, tylko ucieczka przed rzeczywistością – pomyślałem. Chwila oddechu od presji, jakie na pana oddziaływają w realu. Donna daje ci poczucie totalnej ucieczki przed sobą samym. Dlatego tak cię kręci. Jedyny problem w tym, że nie istnieje.