Wielu polityków i komentatorów przy okazji dramatycznych wydarzeń we Francji mówiło jednym tchem o obronie europejskich wartości. Ale niewielu precyzowało, o jakie konkretnie wartości im chodzi. Tymczasem trzeba je zdefiniować, a może nawet odszukać. Bo czy wartością samą w sobie jest obrażanie jakiejkolwiek religii i jej wyznawców? A przecież z tego słynęli zamordowani pracownicy „Charlie Hebdo".
Oczywiście w tym przypadku nie ma usprawiedliwienia dla makabrycznej zbrodni, ale to również nie oznacza, że można usprawiedliwić szarganie świętości, jakiego dopuszczało się francuskie czasopismo. Tymczasem współczesna Europa nie chce albo nie umie tego dostrzec. A skoro tak, to może, broniąc prawdziwie europejskich wartości, w tym tolerancji dla religii, warto zawołać: „Nie jestem »Charlie«!".