"Plus Minus": Czy oglądał pan film „Służby specjalne"?
Zbigniew Siemiątkowski, były szef UOP i Agencji Wywiadu: Byłem na tym w kinie i przyznam, że bawiłem się nieźle...
Dużo jest w nim prawdy czy nic a nic?
Film jest przerysowany, ociera się o pastisz, ale jeden z głównych bohaterów posługuje się takim językiem, że miałem wrażenie, iż słyszę moich dawnych współpracowników. Poza tym wszystko, co w tym filmie zostało pokazane, jest technicznie możliwe do wykonania, co nie znaczy, że się wydarzyło.
Chodzi panu o to, że można otruć człowieka w taki sposób, aby to wyglądało na zawał serca?
Albo powiesić kogoś w piątek, żeby w poniedziałek na sekcji uznano, że to było samobójstwo. Tylko że nikt by czegoś takiego nie zrobił.