Co najważniejsze: kardynalnym grzechem appeasementu, który wypunktowała prof. Anna Cienciała – świetna znawczyni polityki brytyjskiej tego okresu – było dzielenie Europy na „żywotne" i „nieżywotne" strefy interesów. Konstatacja ta – choć realia są zupełnie inne – zachowuje wartość i dzisiaj.
Obelga polityków
Jeden z naszych ulubionych publicystów – Stanisław Cat-Mackiewicz – pisał w „Słowie" wileńskim w listopadzie 1938 r.: „Czy polityka Chamberlaina jest słuszna, czy nie, ba! czy polityka Asquitha, który poszedł w 1914 r. na wojnę z Niemcami, była słuszną, o tem dziś jeszcze nie wiemy. Dopiero z dużego historycznego dystansu można skonstatować z całkowitą pewnością, które posunięcia polityczne były trafne, a które bezcelowe i nierozumne".
O, gdyby politycy amerykańscy w drugiej połowie XX wieku wzięli sobie do serca te słowa!
Już przez Churchilla polityka Chamberlaina została sprowadzona do krótkowzrocznego appeasementu wobec Hitlera. Po drugiej wojnie przejęto całkowicie jego optykę w debacie publicznej – zupełnie nie rozumiejąc ani tej polityki, ani uwarunkowań, w jakich była prowadzona. Kolejni amerykańscy decydenci znajdowali w takim rozumieniu appeasementu znakomite wytłumaczenie swoich politycznych pociągnięć – ustąpmy im miejsca.
Harry Truman, wojna koreańska: „Komunizm w Korei zachowuje się jak Hitler, Mussolini i Japończycy 10, 15, 20 lat wcześniej. Jeśli pozostałoby to bez odzewu, oznaczałoby to trzecią wojnę światową, tak samo jak podobne wydarzenia doprowadziły do drugiej wojny".
Dwight Eisenhower, kontekst – komunistyczne zwycięstwa w Indochinach i Azji Południowo-Wschodniej, rok po wojnie koreańskiej: „Nie udało nam się powstrzymać Hirohito, Mussoliniego i Hitlera przez brak działania na czas... Czy nie możemy wyciągnąć wniosków z lekcji Monachium?".
John F. Kennedy, kryzys kubański: „Lata 30. dały nam jasną lekcję: agresywne postępowanie, jeśli pozostanie bez reakcji, ostatecznie prowadzi do wojny".
Lyndon Johnson, wojna w Wietnamie: „Wszystko, co wiem o historii, mówi mi, że gdybym wyszedł z Wietnamu i pozwolił Ho Chi Minhowi paradować po ulicach Sajgonu, zrobiłbym dokładnie to samo, co zrobił Chamberlain... oddałbym wielką przysługę agresorowi".
Ronald Reagan, przemówienie o „imperium zła" w 1983 r.: „Jeśli historia uczy czegokolwiek, to tego, że prostoduszny appeasement lub myślenie życzeniowe w stosunku do naszych przeciwników jest głupie. Oznacza to zdradę naszej przeszłości, zaprzepaszczenie naszej przyszłości".
George H. Bush, po ataku Saddama Husajna na Kuwejt: „Appeasement nie działa. Jak w przypadku lat 30. widzimy w Saddamie Husajnie agresywnego dyktatora zastraszającego swych sąsiadów".
Bill Clinton, pod adresem Slobodana Miloševicia: „Co by było, gdyby posłuchano Winstona Churchilla i przeciwstawiono się Adolfowi Hitlerowi wcześniej? Ile ludzkich istnień mogłoby zostać ocalonych? I jak wielu Amerykanów mogłoby zostać uratowanych?".
Po drugiej wojnie światowej appeasement ma jednoznacznie negatywne konotacje – z rzekomo całkowicie naiwnymi ustępstwami Chamberlaina wobec agresywnie zachowujących się Niemiec hitlerowskich. Porównanie to ma niezwykłą siłę rażenia, a ci, którzy po nie sięgają, doskonale zdają sobie z tego sprawę. Prawdopodobnie nie są jednak do końca świadomi, że historia jest zapisem zmian w czasie i każde wydarzenie należy rozpatrywać w unikalnym kontekście jego uwarunkowań. Podobne analogie sprzyjają co prawda kolorystyce narracji, ale na pewno nie oddają obrazu rzeczywistości.
Chcielibyśmy być dobrze zrozumiani: nie chodzi nam o obronę tej czy innej polityki. Jednak kiedy John McCain porównuje obecną politykę Angeli Merkel wobec Ukrainy do appeasementu lat 30., a Baracka Obamę mianuje się nowym Chamberlainem w związku z porozumieniem amerykańsko-irańskim – to ręce nie mają gdzie opadać.
Krytykujmy politykę, z którą się nie zgadzamy, ale też dawajmy odpowiednie rzeczy słowo. Bo jak pisał Goethe:
słowo znakomicie
zastępuje pojęcie; można nim
szermować,
nim walczyć i zwyciężać, nim system
budować.
Autorzy są historykami. W najbliższym czasie ukaże się ich wywiad rzeka z Leszkiem Moczulskim „Czytaliśmy Piłsudskiego"
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej":
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95