Reklama

Przemysław Wojtasik: Ustępuje koronawirus, wraca fiskus

Rząd nie skąpił grosza dla przedsiębiorców poszkodowanych przez epidemię Covid-19. Tyle że niejasne przepisy antykryzysowe dają duże pole do popisu skarbówce.

Publikacja: 22.06.2020 20:09

Przemysław Wojtasik: Ustępuje koronawirus, wraca fiskus

Foto: Adobe Stock

Fiskus wraca do normalnej pracy, czyli do tego, do czego jest stworzony: sprawdzania, czy płacimy państwu tyle, ile się należy. Będzie miał co kontrolować. Przedsiębiorcy w czasie epidemii koronawirusa dostali bowiem dziesiątki miliardów złotych wsparcia.

Czy na nie zasłużyli? Wiele świadczeń zostało uzależnionych od poniesienia negatywnych konsekwencji ekonomicznych epidemii. Co to oznacza? Czy tylko twarde wskaźniki finansowe: spadek przychodów albo dochodów? Czy też redukcję załogi, rezygnację z intratnego kontraktu albo większe obłożenie pracą? Wykazanie negatywnych konsekwencji epidemii na pewno będzie łatwiejsze w branżach, którym zakazano prowadzenia działalności, np. gastronomicznej czy hotelarskiej. Niektóre firmy miały mniejsze problemy, choć im koronawirus też dopiekł. Czy fiskus będzie wymagał od nich dodatkowych analiz, raportów, ekspertyz wykazujących, że strata jest spowodowana akurat przez Covid-19?

Czytaj też:

Koniec ulgi, skarbówka odmraża kontrole

Fiskus sprawdza tam, gdzie jest ryzyko

Reklama
Reklama

Wątpliwości jest wiele i tak naprawdę wszystko rozstrzygnie się dopiero podczas kontroli. A jak już będzie wiadomo, że przedsiębiorca na wsparcie zasłużył, skarbówka sprawdzi, czy je prawidłowo rozliczył. Choćby takie subwencje z Polskiego Funduszu Rozwoju. Początkowo wszystko wskazywało, że są opodatkowane. W przepisach nie ma bowiem dla nich zwolnienia. Potem jednak Ministerstwo Finansów wydało uspokajający komunikat, że subwencje należy rozliczać tak jak pożyczki. Wypłata środków z Polskiego Funduszu Rozwoju jest więc dla przedsiębiorcy neutralna podatkowo. Co jednak zrobić, jeśli subwencja (pożyczka) zostanie umorzona? Z przepisów wynika, że wtedy trzeba wykazać przychód i zapłacić podatek. Ale ministerstwo pisze, że analizuje „możliwość częściowego zwolnienia". Przedsiębiorcy muszą więc cierpliwie zaczekać na dalsze komunikaty.

A podczas kontroli liczyć na to, że fiskus przypomni sobie o obowiązującej już piąty rok zasadzie rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatników.

Fiskus wraca do normalnej pracy, czyli do tego, do czego jest stworzony: sprawdzania, czy płacimy państwu tyle, ile się należy. Będzie miał co kontrolować. Przedsiębiorcy w czasie epidemii koronawirusa dostali bowiem dziesiątki miliardów złotych wsparcia.

Czy na nie zasłużyli? Wiele świadczeń zostało uzależnionych od poniesienia negatywnych konsekwencji ekonomicznych epidemii. Co to oznacza? Czy tylko twarde wskaźniki finansowe: spadek przychodów albo dochodów? Czy też redukcję załogi, rezygnację z intratnego kontraktu albo większe obłożenie pracą? Wykazanie negatywnych konsekwencji epidemii na pewno będzie łatwiejsze w branżach, którym zakazano prowadzenia działalności, np. gastronomicznej czy hotelarskiej. Niektóre firmy miały mniejsze problemy, choć im koronawirus też dopiekł. Czy fiskus będzie wymagał od nich dodatkowych analiz, raportów, ekspertyz wykazujących, że strata jest spowodowana akurat przez Covid-19?

Reklama
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Waldemar Żurek niczym drwal
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Zwykły zakaz bezpłatnych staży już nie wystarczy
Opinie Prawne
Katarzyna Wójcik: Alimenty to nie prezent
Opinie Prawne
Krzysztof A. Kowalczyk: Składka jak demokracja socjalistyczna
Opinie Prawne
Piotr Mgłosiek: Minister sprawiedliwości powiększa bezprawie w sądach
Reklama
Reklama