Wybory lokalne wyniosły sprawy samorządowe na czołówki gazet. Ale jak zawsze nie po to, aby wyrazić uznanie dla ogromnych osiągnięć samorządu, ale głównie po to, by go skrytykować czy po prostu zgnoić.
Odezwali się „naprawiacze", którzy wiedzą najlepiej, jak stworzyć idealne państwo. Tytuły grzmiące, że samorząd jest w ślepej uliczce, a właściwie to w ogóle go nie ma, uniemożliwiają konieczną, spokojną dyskusję. Z przykrością przeczytałem felieton Kazimierza Kutza („Gazeta Wyborcza", Katowice), którego bardzo szanuję za osiągnięcia reżyserskie. Ma on prawo wypowiadać się jako obywatel o samorządzie. Ale czy jego wypowiedzi muszą tak daleko odbiegać od rzeczywistości?