Krajowy Rejestr Sądowy i prowadzące go sądy rejestrowe to ogromny urzędniczy system monitorujący około pół miliona spółek. Z prawidłowo prowadzonego rejestru możemy uzyskać podstawowe dane o przedsiębiorcy: w jakiej formie prawnej działa, jaki ma adres, kto go reprezentuje, czy złożył sprawozdanie finansowe za dany rok. Jeśli chodzi o spółki kapitałowe – jaki jest ich kapitał zakładowy. Co więcej, dane te objęte są domniemaniem prawdziwości, co powinno zmniejszać ryzyko prowadzenia interesów z daną firmą.

Dramatycznie braki systemu ujawniła afera Amber Gold, kiedy się okazało, że przepływ informacji o spółkach mocno szwankuje. Tymczasem sądy rejestrowe nie miały praktycznie instrumentów, by egzekwować wykonywanie obowiązków rejestrowych. Dobrze więc, że parlament zajął się tą sprawą i zarządził uaktualnienie wpisów, a sądom dał narzędzia dyscyplinujące, łącznie z groźbą likwidacji spółki. Tym bardziej że nie jest to nacjonalizacja likwidowanych firm, lecz ich rozliczenie i uporządkowanie systemu.

Spółki, zwłaszcza kapitałowe, to byty powołane przez człowieka, ułatwiające mu prowadzenie działalności gospodarczej. Łączą się z tym jednak dodatkowe obowiązki. Wszystko po to, by kontrahenci wiedzieli, z kim mają do czynienia, z kim będą prowadzić interesy. Kto nie potrafi podołać tym obowiązkom, a tym bardziej kto je ignoruje, nie powinien funkcjonować na rynku. Nie powinien go psuć. Biznes to także obowiązki.