Reklama

Adwokat Joanna Parafianowicz: „Dziewczyny z Dubaju" - zły tytuł jeszcze gorszej książki

Świat dobrze prosperującego w Polsce i świetnie zorganizowanego, także poza nią seksbiznesu miały przedstawić „Dziewczyny z Dubaju". Zgodnie z zapewnieniami wydawcy, opisywały prawdziwe zdarzenia. Dlatego jeszcze przed pojawieniem się w sprzedaży wzbudzały emocje.

Aktualizacja: 25.08.2018 16:12 Publikacja: 25.08.2018 12:00

Fragment okładki książki "Dziewczyny z Dubaju" Piotra Krysiaka

Fragment okładki książki "Dziewczyny z Dubaju" Piotra Krysiaka

Foto: ROL

Nie ukrywam, iż od dziennikarza – nim bowiem jest autor owej książki Piotr Krysiak – mam zwyczaj oczekiwać co najmniej pozorów obiektywizmu i tym samym możliwości wyrobienia sobie opinii o opisywanym zjawisku. Dlatego po autorze książki traktującej o sprawach niemoralnych, niewłaściwych, okrutnych lub z innych przyczyn nieakceptowalnych społecznie spodziewam się rzetelnego zgromadzenia materiałów i opisania ich. A nie bombardowania czytelnika emocjami i ocenami ukrytymi w poszczególnych słowach.

Tymczasem trudno było mi znaleźć choćby jedną stronę książki, na której do imion jej bohaterek nie byłyby dodane określenia ocenne, stygmatyzujące, lub niosące emocje. Autor nie ukrywa nadto własnych odczuć związanych z opisywanym procederem, stwierdzając, że pośród wszystkich osób, z którymi rozmawiał, honor mieli jedynie klienci prostytutek. Z jakiego powodu? Przytoczony na tę okoliczność wywiad z jednym z nich, opowiadający o podwójnym życiu i pozamałżeńskich ekscesach, nie zdradza nawet cienia okoliczności pozwalających przyjąć, że rozmówca w istocie ma honor. Czy ma go bowiem ktoś, kto jawnie cudzołoży i sprzeniewierza małżeński majątek? Śmiem wątpić.

Zachodzę w głowę, skąd autor wziął dialogi bohaterów, choć książka w dużej mierze składa się właśnie z nich. Czy pochodzą z akt sprawy i założonych podsłuchów, czy ich treść została zrekonstruowana na podstawie rozmów z bohaterami? Autor stwierdza jedynie, że są prawdziwe. Czytelnik musi dać temu wiarę.

Abstrahując od treści, mylący jest nawet tytuł książki. O Dubaju książka bowiem milczy. Autor opowiada tymczasem o schadzkach pań i panów w Courcheveil, na Ibizie, w Paryżu, Genewie, na Mazurach czy w Warszawie. Stolica Zjednoczonych Emiratów Arabskich w tytule zdaje się jedynie wabić czytelników.

Chcę podkreślić, iż autor nie zna nazw zjawisk, które opisuje – stręczycielstwo (nakłanianie innej osoby do uprawiania prostytucji), kuplerstwo (ułatwianie innej osobie uprawiania prostytucji), sutenerstwo (czerpanie korzyści majątkowych z uprawiania prostytucji przez inną osobę). Aspirując do obnażenia społecznego zjawiska, dobrze jest umieć je nazwać. O próbie analizy jego przyczyn nie wspominając.

Reklama
Reklama

Trudno nie odnieść wrażania, że pozycja, która miała obnażyć tajemnicę, w dużej mierze czerpała z publikacji prasowych, a nie materiałów postępowania w sprawie. Nie zawiera konkretnych danych, nie odnosi się do faktów. Jedyną jej wartością jest zatem przypomnienie czytelnikowi, iż zjawisko prostytucji istnieje także w dzisiejszej Polsce. Wątpię, jednak, aby ktokolwiek miał co do tego wątpliwości. ?

Autorka jest adwokatem, prowadzi blog pokojadwokacki.pl

Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Dwa lata rządu, czyli zawiedzione nadzieje
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Czy lekcje, przekazywane nam przez autorytety, są prawdziwe?
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Co mają wspólnego żurek, ziobro i środa?
Opinie Prawne
Sławomir Wikariak: Kto odpowiada za brzydkie napisy w WC?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Wczasowa łódka konna, czyli o zakazie reklamy alkoholu
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama