Pięć tez dotyczących nowego podatku dochodowego

Z satysfakcją należy przyjąć oficjalną deklarację w sprawie podjęcia prac nad nowym prawem dotyczącym podatku dochodowego.

Aktualizacja: 18.02.2010 03:00 Publikacja: 18.02.2010 00:13

Witold Modzelewski

Witold Modzelewski

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Red

Stan obecny ustawodawstwa, ukształtowany prawie dwudziestoletnią historią niekonsekwentnych i w większości nieudanych zmian, jest przedmiotem w pełni zasadnej krytyki i nie powinien być kontynuowany. Nie ma również jakiejkolwiek możliwości dokonywania dalszych jego nowelizacji; przede wszystkim nie warto poprawiać go za pomocą kolejnej „reformy”, zwłaszcza polegającej na dalszym „upraszczaniu” jego przepisów. Patologie legislacyjne, które bardzo często kryły się pod przykrywką tego rodzaju przedsięwzięć, należą już (mamy nadzieję) do przeszłości.

[srodtytul]Pogłębiano tylko wady[/srodtytul]

Warto zauważyć, że w ciągu całego okresu obowiązywania ustaw o podatkach dochodowych nie tylko nie usunięto ich cech stanowiących przysłowiowe grzechy pierworodne, lecz także pogłębiono wady tych ustaw. Chyba też nie umiemy nowelizować tych ustaw albo – co równie prawdopodobne – procedura wprowadzania zmian nie gwarantuje niczego dobrego.

Co najważniejsze, w wyniku tych działań uległa stałemu obniżaniu efektywność fiskalna tych podatków, a warto pamiętać, że przed kilkunastoma laty np. podatek dochodowy od osób prawnych przynosił tyle samo pieniędzy co protoplaści obecnego VAT i akcyzy razem wzięci. A były to czasy głębokiego spadku PKB, początków tzw. radykalnej transformacji ekonomicznej. Nie ma co marzyć o osiągnięciu choćby zbliżonego poziomu efektywności fiskalnej tego podatku, choć oczywiście trzeba powstrzymać proces jego dalszej degradacji. Dotyczy to także podatku dochodowego od osób fizycznych, który w wyniku ponad stu nowelizacji stał się już karykaturą samego siebie.

Najprościej mówiąc – obecny stan obu podatków dochodowych charakteryzują dwie cechy: nieporównywalne z niczym, w istotnej części zbędne skomplikowanie oraz powszechne ich lekceważenie przez podatników. Zwłaszcza po zniesieniu obowiązku składania miesięcznych deklaracji przez podatników i płatników (to był najważniejszy błąd, który przyspieszył agonię tych podatków) dobrze wiemy, że nie ma potrzeby przestrzegać setek zawiłych i niestabilnych reguł rządzących tymi podatkami, a mniej lub bardziej jawne uchylanie się od ich płacenia nie jest niczym groźnym. Sprzyjają tej postawie bardzo niskie odsetki za zwłokę oraz możliwość zablokowania egzekucji praktycznie każdej decyzji wymiarowej. Można nawet zaryzykować tezę, że obecnie istotna część podatników, korzystając w pełni legalnie ze słabości konstrukcji tych podatków, skutecznie unika przynajmniej części ich ciężarów. Przykładowo, kto dziś jest w stanie obiektywnie sprawdzić, ilu podatników otrzymuje wynagrodzenie za usługi lub pracę świadczoną poza jakimkolwiek opodatkowaniem? Podobnie z handlem detalicznym, który można nawet dość długo prowadzić niezależnie od skali działalności, nie płacąc podatku dochodowego.

[srodtytul]Pora na zmiany[/srodtytul]

Trzeba napisać nowe prawo regulujące opodatkowanie dochodu w naszym kraju. W przekonaniu autorów operację tę należy przeprowadzić, kierując się następującymi podstawowymi zasadami:

1) zasada jednego podatku: obiektywnie jest jeden podatek dochodowy i nie należy go dzielić ani podmiotowo (jak obecnie), ani przedmiotowo (jak się ponoć zamierza) na kilka ustaw,

2) żaden dochód nie powinien być systemowo dyskryminowany w ten sposób, że jego opodatkowanie wiąże się z utratą bądź istotnym ograniczeniem prawa do zmniejszenia podstawy opodatkowania o koszty uzyskania przychodów (istota podatku dochodowego),

3) żaden podatnik nie może być poddany bezwzględnemu przymusowi poboru podatku przez płatnika: obowiązek ten może mieć charakter bezwzględny wyłącznie w przypadku poboru podatku u źródła od podatników będących poza jurysdykcją naszego kraju,

4) zasada generalnej kumulacji ogółu dochodów jako jednolitej podstawy opodatkowania; lista wyjątków od tej zasady musi być możliwie najkrótsza i powinna się wiązać głównie z podleganiem przez podatnika ograniczonemu obowiązkowi podatkowemu,

5) zasada realnego charakteru dochodu jako podstawy opodatkowania przez wyłączenie tej jego części, która jest przeznaczona na trwałe zwiększenie majątku związane z prowadzoną działalnością gospodarczą: zyski inwestowane nie mogą tworzyć podstawy opodatkowania, gdyż powoduje to trwałą dyskryminację podatników mających siedzibę (zakład) na terytorium kraju oraz obniża konkurencyjność naszej, w końcu ciągle dosyć zacofanej, gospodarki.

[srodtytul]Jedno pióro[/srodtytul]

Nie ma przede wszystkim żadnego racjonalnego powodu tworzenia kilku równoległych ustaw o opodatkowaniu dochodów, a już zupełnym absurdem jest tworzenie odrębnego podatku wyłącznie w odniesieniu do dochodów osiąganych ze stosunku pracy, a drugiego dla wszystkich pozostałych. Pogłębi to istniejącą patologię polegającą na dyskryminacji podatkowej pracowników. Wzmocni to także znaną od lat ucieczkę od zatrudnienia, pogłębienie tzw. klina podatkowego, nie mówiąc już o konieczności składania dwóch odrębnych zeznań przez każdego pracownika, który jednocześnie będzie np. prowadzić własną małą firmę.

Oczywiście warto podzielić materię legislacyjną tego podatku na dwie ustawy: ustawę o samym podatku oraz ustawę zawierającą przepisy wprowadzające. Jak je napisać? Oczywiście nie można tej operacji powierzyć obecnym procedurom legislacyjnym, bo albo nic z tego nie wyjdzie, albo urodzimy potworka podobnego do obecnych podatków. Tu musi obowiązywać „zasada jednego pióra”. Można przede wszystkim ogłosić konkurs na napisanie dwóch konkurencyjnych projektów na podstawie założeń ogólnych przyjętych przez rząd. W tym trybie już w tym roku moglibyśmy zacząć procedurę parlamentarną, a datą wejścia w życie nowego podatku byłby 1 stycznia 2012 r.

Co najważniejsze, nie musimy tkwić w niemocy, bo (jakoby) „tego nie da się zrobić w tym czasie”. To klasyczny przykład sojuszu tych wszystkich, którzy są zwolennikami obecnego stanu, oraz wszelkich malkontentów, którzy od lat stanowią wcale nie milczącą większość. Nie pozwólmy im po raz kolejny dać się przegłosować.

Stan obecny ustawodawstwa, ukształtowany prawie dwudziestoletnią historią niekonsekwentnych i w większości nieudanych zmian, jest przedmiotem w pełni zasadnej krytyki i nie powinien być kontynuowany. Nie ma również jakiejkolwiek możliwości dokonywania dalszych jego nowelizacji; przede wszystkim nie warto poprawiać go za pomocą kolejnej „reformy”, zwłaszcza polegającej na dalszym „upraszczaniu” jego przepisów. Patologie legislacyjne, które bardzo często kryły się pod przykrywką tego rodzaju przedsięwzięć, należą już (mamy nadzieję) do przeszłości.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Długi weekend konstytucyjny
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: Konstytucja 3 maja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Przedsiębiorcy niczym luddyści
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Szef Służby Więziennej w roli kozła ofiarnego
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Ryzyka planu na neosędziów
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne