Obserwując samorząd terytorialny skąd, tj. z miasta Łodzi przez minione 25 lat dochodzę do wniosku, że system wprowadzony w 1990r. do końca XXw. funkcjonował dobrze. Zepsuły go: „reforma" samorządowa AWS-u i zmiana wprowadzająca bezpośredni wybór burmistrzów, wójtów i prezydentów miast w 2005r. Obie wprowadziły rozwiązania obce polskiej tradycji samorządu terytorialnego a charakterystyczne dla „świata zachodniego". Ot, chociażby samorząd wojewódzki. W II RP znany był na Pomorzu i Wielkopolsce jako spadek po pruskim modelu administracji terytorialnej oraz na Górnym Śląsku, gdzie wprowadzono go z obawy przed negatywnym stanowiskiem nszych „aliantów" wobec przyłączenia do Polski tej „bogatej" krainy. Z podobnych względów miał być wprowadzony w województwach lwowskim, stanisławowskim i tarnopolskim, które to ziemi miały się cieszyć autonomią. Obawa przed decyzjami „aliantów" były uzasadniona, bo przecież to one wytyczyć zechciały „curzonową", wschodnią granicę państwa polskiego. Na przeważającej części II RP województwo z wojewodą było jednostką administracji rządowej...
Przechodząc do mniejszych obszarów znajdujemy kolejną jednostkę zarazem administracji rządowej, jak i samorządu terytorialnego, do powiatów, które istniały na terenie całego kraju. Rada powiatu jako jednostka stanowiąca istniała ale nie pochodziła z wyborów bezpośrednich; jej członków wybierały rady gmin. Powiatem zarządzał wydział powiatowy, zaś starosta był przedstawicielem rządu w terenie.
I tak dochodzimy do podstawowej jednostki samorządu II RP, tj. do gminy. Radę gminy wybierali obywatele mający prawo wybierania do Sejmu w wyborach przeprowadzanych na podstawie tych samych zasad... Prezydenta, burmistrza, wójta wybierała rada gminy i bezpośrednie wybory tych organów nie były potrzebne, podobnie jak w III RP do 2002r. bowiem bezpośrednie wybory tego organu gminy, to produkt raczej „anglosaski" niż polski.
Dobry system samorządu terytorialnego wprowadzony w Polsce w 1990r. stopniowo poddawany został „negatywnemu" ulepszaniu, jak nie trudno zauważyć, przez wprowadzanie obcych polskiej tradycji samorządu terytorialnego instytucji: sejmików wojewódzkich i bezpośredniego wyboru „władzy wykonawczej" w gminie. I te dwie zmiany zaprowadziły samorząd terytorialny w ślepą uliczkę.
Pan Profesor błędnie raczy twierdzić, jakoby podstawą samorządności jest zapewnienie obywatelom swobody decyzji w sprawach, które ich dotyczą. Otóż nie, podstawą samorządności i racją jest istnienia jest zapewnienie obywatelom wyboru organów władzy na terytorium, na którym mieszkają. Jej przeciwieństwem jest centralizacja i swego rodzaju „faszyzacja" kraju na tym poziomie, tj. powierzanie władzy w terenie wyłącznie wysłannikom władzy centralnej. Swoboda decyzji zagwarantowana obywatelom ma miejsce jedynie w chwili wyborów samorządowych... Później już nie ma racji bytu, a jeżeli istnieje, może przekształcić samorząd w „nierząd" i anarchię. Przykładem tego są np. pozbawione sensu „od palmy" inicjatywy zgłaszane przez pewne grupy w ramach tzw. „budżetu obywatelskiego", choć na ogół obywatele „mówią" władzy samorządowej co ona ma robić w ramach swoich ustawowych obowiązków. Niestety, ale nie wierzę w mądrość i odpowiedzialność obywateli w swojej „masie".