Opublikowany dwa dni temu raport z badania przeprowadzonego z inicjatywy Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustita przez agencję badawczą Maison&Partners we współpracy z Warsaw Enterprise Institute obnaża kiepski stan prawnej świadomości Polaków. Przykład? Tylko 36 proc. badanych zdaje sobie sprawę, że pismo z sądu nadane listem poleconymi i nieodebrane w terminie awizowania zostanie uznane za doręczone i będzie miało skutki formalne.
Ponad 51 proc. błędnie uważa, że sędziowie w Polsce są członkami partii politycznych, a zaledwie co trzeci zdaje sobie sprawę, że testament można odwołać w dowolnej chwili. Tylko 34 proc. badanych ma świadomość, że apelacji wniesionej po terminie nie będzie można rozpatrzyć.
Sędziowie nie mają wątpliwości, że państwo, bazując na zasadzie: nieznajomość prawa szkodzi, ma obowiązek tego prawa nauczyć. Tymczasem młodzi ludzie (gimnazjaliści i licealiści), którzy całe dnie spędzają w internecie – kupują, hejtują, wrzucają zdjęcia – nie mają pojęcia, jakie konsekwencje za to im grożą i jak cienka jest granica między działaniem zgodnym z prawem a jego złamaniem. Sędziowie nie ukrywają, że chodząc do szkół, a nawet zapraszając młodzież do sądu, nie tylko przełamują barierę nieznajomości prawa, ale powoli też odbudowują swój wizerunek. To jednak tylko kolejne łatanie dziur po tym, jak państwo zaniedbało ten rodzaj edukacji.
W programach szkolnych, głównie liceum, uczniowie mają przedmiot wiedza o społeczeństwie. W podręcznikach są tematy prawne, nawet sporo. Problem w tym, że nauczyciele nie są przygotowani do ich wykładania, najczęściej to historycy i poloniści. Sędziowie postanowili więc szkolić też nauczycieli. Kiedy rozprawiano o tym podczas poniedziałkowej konferencji w Sądzie Najwyższym, słychać było też złośliwe uwagi: niech się wezmą do orzekania, a nie uprawiają wolontariat. Nie wiem, kim był człowiek wypowiadający te słowa. Może jego sprawa w sądzie trwa kilka lat i jej końca nie widać? W jednym trzeba mu przyznać rację: takie pomieszanie ról na niewiele się zda. Warto więc, by każdy robił, co do niego należy, a społeczna inicjatywa niech wesprze działania państwa, a nie je zastępuje.
agata łukaszewicz