Kazimierz Wóycicki: Mógł być znacznie gorszy

Publikacja: 07.01.2021 15:33

Kazimierz Wóycicki: Mógł być znacznie gorszy

Foto: AFP

Rok 2020 uważa się za bardzo zły. Słusznie. Nie trzeba wyjaśniać dlaczego. Mało kto jednak zauważa, że mógł być znacznie gorszy. Ten zły rok zaczął się na dobre nie styczniu a w marcu, gdy pandemia dotarła do Europy, budząc grozę obrazami z włoskiej Lombardii i poczucie bezsilności wobec śmiercionośnego wirusa. Nie mniej dramatyczne były pierwsze polityczne zapowiedzi, które w tej atmosferze brzmiały jak mroczne proroctwa. Dotyczyły one zawalenia się wiary w potęgę nauki i postępu, zamykanie się państw i narzucanie społeczeństwom ograniczeń sprzyjających autorytarnym rządom czy pogłębienia się kryzysu a nawet rozpadu Unii Europejskiej. Nad demokratycznym zachodnim światem zawisła apokalipsa.

Zdawało się to wszystko tym bardziej prawdopodobne, że od dłuższego już czasu panowały nie najlepsze nastroje. Optymizm lat dziewięćdziesiątych i przełomu tysiącleci wyczerpał się. Młodsze pokolenie nawet o nim nie pamiętało. Wszelkie odmiany pesymizmu stały się modne. 

I długie miesiące tego złego roku zdawały się tylko potwierdzać czarne prognozy. Chiny dały sobie radę z koronawirusem, gdy Stany Zjednoczone zaczęły dopiero zapadać na pandemię. Gdy rosła liczba ofiar w krajach takich jak Niemcy, w Rosji śmiertelność zdawała się utrzymywać się na stosunkowo niskim poziomie. Krem ogłosił triumfalnie Kreml wynalazek pierwszej szczepionki i nazwał go Sputnikiem-V. Zdawało się, że gdy Zachód nie wszedł jeszcze w pełni w kryzys, a Rosja już z niego wychodzi i przegoni Zachód, tym razem nie w wyścigu kosmicznym, ale w poważniejszym wyścigu o zdrowie i życie milionów ludzi. Sierpień, wrzesień, październik nie przynosił nadziei, co najwyżej pokazywał beztroskie i bezrozumne tłumy zapełniające plaże i roznoszące śmiercionośnego wirusa. 

Ale koniec roku przyniósł widomą odmianę. Jednostronne czarnowidztwo przestało się potwierdzać. 
Globalny świat nie rozpadał się. Przeciwnie. Okazało się, że walka z pandemią, mimo wszystkich napięć i tragedii, wzmacnia poczucie światowej wspólnoty. Koronawirus nie wyzwolił narodowych egoizmów, a poszukiwanie szczepionki stało się przedsięwzięciem obserwowanym wspólnie przez całą ludzkość. 
Nawet głęboki kryzys ekonomiczny, który wszędzie, w dotkliwy sposób, dotknął krajowe gospodarki, wskazywał na współzależność i potrzebę współpracy. Nie pożegnano się więc z globalizacją. Ukazała ona jedynie nowe oblicze. 

Unia Europejska, która miała się rozpaść, przezwyciężając narodowe egoizmy, utworzyła gigantyczny fundusz pomocowy. Eurosceptycy mogą tego nie dostrzegać lub głosić, że jest inaczej, ale pod wpływem potrzeb, a nie narzucanego przez kogoś planu, integracja kontynentu dokonała wielkiego kroku naprzód. 
Pandemia nie pomogła też dyktatorom i autorytarnym tendencjom. Trump przegrał wybory do pewnego stopnia z powodu koronawirusa. Kreml nie okazał się skuteczniejszy w zwalczaniu pandemii od rządów krajów demokratycznych. Sputnik nie wystartował na ogólnoświatową orbitę.

Nie osłabło też przywiązanie do wolności. Otwartym społeczeństwa koronawirus postawił nowe wyzwania, ale ograniczenia swobód obywatelskich i opór przeciw tym ograniczeniom zrównoważyły się. Białoruś natomiast pokazała, że nawet w tak trudny czas, możliwa jest rewolucja, choć jak się ona zakończy wciąż nie wiemy. 
W ostatnich dniach grudnia świat zaczął się szczepić. Ratunek przyniosła nauka a nie zabobon. Szczepionka potwierdziła jedność ludzkości, światową i europejską solidarność. W mrocznej atmosferze początków 2020 roku zostali antyszczepionkowcy, ludzie wierzący w chipy Billa Gates’a i w to, że wybory w Ameryce zostały sfałszowane. Irracjonalizm, skłonność do spiskowych teorii, czy manipulowanie kłamstwem okazują się paradoksalnie też globalne i nie mniej groźne niż koronawirus. Szczepionki na nie wynaleziono. W sumie jednak mogło być gorzej.

Rok 2020 uważa się za bardzo zły. Słusznie. Nie trzeba wyjaśniać dlaczego. Mało kto jednak zauważa, że mógł być znacznie gorszy. Ten zły rok zaczął się na dobre nie styczniu a w marcu, gdy pandemia dotarła do Europy, budząc grozę obrazami z włoskiej Lombardii i poczucie bezsilności wobec śmiercionośnego wirusa. Nie mniej dramatyczne były pierwsze polityczne zapowiedzi, które w tej atmosferze brzmiały jak mroczne proroctwa. Dotyczyły one zawalenia się wiary w potęgę nauki i postępu, zamykanie się państw i narzucanie społeczeństwom ograniczeń sprzyjających autorytarnym rządom czy pogłębienia się kryzysu a nawet rozpadu Unii Europejskiej. Nad demokratycznym zachodnim światem zawisła apokalipsa.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Kaczyński dogadał się z Ziobrą. PiS ma kandydata na prezydenta RP
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Haszczyński: Rok traumy i nienawiści. Palestyńscy liderzy nie potępili Hamasu za 7 października
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Czarnek naucza w kościele. PiS, upolityczniając religię, przyspiesza laicyzację
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kozubal: Dlaczego trzeba bić na alarm
Opinie polityczno - społeczne
Jan Nowina-Witkowski: Reset sceny politycznej po upadku PiS to szansa dla polskiej prawicy