Marek A. Cichocki: Razem, ale osobno

To zadziwiające, z jakim uporem Berlin i Warszawa w kwestii bezpieczeństwa od lat idą swoimi utartymi, oddzielnymi drogami.

Publikacja: 28.06.2020 21:00

Marek A. Cichocki: Razem, ale osobno

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Po kilkunastu latach rządów Angela Merkel wciąż wydaje się być politykiem niezastąpionym na niemieckiej scenie politycznej. Zaczynająca się właśnie niemiecka prezydencja w UE stanie się na pewno pretekstem do niezliczonych artykułów przekonujących nas o tym, że bez pani kanclerz Europa nie będzie w stanie wyjść z kryzysu.

Nie jestem pewien, czy taka sytuacja jest oznaką zdrowia panujących w UE stosunków politycznych, na pewno jednak świadczy o jednym, że wciąż Niemcy postrzegane są jako kluczowe państwo dla przyszłości UE. Nie istnieją jednak rozwiązania nieproblematyczne i nie inaczej jest z niemieckim przywództwem w Europie. Pomimo swojego największego gospodarczego potencjału współczesne Niemcy trawione są przez szereg wewnętrznych ograniczeń i problemów o poważnych politycznych, społecznych i cywilizacyjnych konsekwencjach, które przenoszą na relację z innymi państwami europejskimi. W tym z Polską.

Dla nas Niemcy są w Europie najważniejszym partnerem przynajmniej z dwóch powodów: ze względu na gospodarkę i na geopolitykę. Cieszymy się oczywiście z naszej imponującej wymiany handlowej. Nie jest jednak tajemnicą, że pod spodem od dawna toczy się spór o to, jak zmienić warunki gospodarczej współpracy, aby stała się ona bardziej symetryczna i Polska po 30 latach transformacji przestała pełnić wyłącznie rolę zaplecza dla niemieckiej gospodarki i kapitału. Ten problem, wraz z nową polityką UE po covidzie, będzie raczej narastał.

Relacje polsko-niemieckie są także kluczowe dla europejskiej polityki bezpieczeństwa. To zresztą zadziwiające, z jakim uporem Berlin i Warszawa idą w tej kwestii od lat swoimi utartymi, oddzielnymi drogami. Niemiecka polityka po zjednoczeniu do dzisiaj ma problem ze zrozumieniem, że Niemcy i Polska są w UE i w NATO sojusznikami, i poszukuje w kwestiach bezpieczeństwa własnych, często sprzecznych ze wspólnym interesem celów. Ponadto w ostatnich latach rządy prawicy w Polsce stały się dla Berlina wygodną wymówką dla własnej polityki. Z kolei polska polityka wobec Niemiec już od dawna jest właściwie obszarem w większości niewykorzystanych możliwości na własne życzenie.

Korzystają na tym inni. My potencjału wzajemnych relacji wciąż nie umiemy zdyskontować.

Po kilkunastu latach rządów Angela Merkel wciąż wydaje się być politykiem niezastąpionym na niemieckiej scenie politycznej. Zaczynająca się właśnie niemiecka prezydencja w UE stanie się na pewno pretekstem do niezliczonych artykułów przekonujących nas o tym, że bez pani kanclerz Europa nie będzie w stanie wyjść z kryzysu.

Nie jestem pewien, czy taka sytuacja jest oznaką zdrowia panujących w UE stosunków politycznych, na pewno jednak świadczy o jednym, że wciąż Niemcy postrzegane są jako kluczowe państwo dla przyszłości UE. Nie istnieją jednak rozwiązania nieproblematyczne i nie inaczej jest z niemieckim przywództwem w Europie. Pomimo swojego największego gospodarczego potencjału współczesne Niemcy trawione są przez szereg wewnętrznych ograniczeń i problemów o poważnych politycznych, społecznych i cywilizacyjnych konsekwencjach, które przenoszą na relację z innymi państwami europejskimi. W tym z Polską.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
analizy
Tysiące Białorusinów uciekły do Polski. To prawdziwa klęska wizerunkowa
Opinie polityczno - społeczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Matura 2024. Skasujmy obowiązkową maturę z języka polskiego. Bo to fikcja
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Każdy może być Marcinem Kierwińskim. Tak zmieniła się debata
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Andrzej Duda kontra ślonsko godka
Opinie polityczno - społeczne
Garri Kasparow: Zachód musi uznać istnienie „dobrych Ruskich”, aby Ukraina mogła zwyciężyć