Nauka w Polsce potrzebuje sanacji. Słychać to coraz wyraźniej ze strony licznych spontanicznie powstających w środowiskach akademickich organizacji i nieformalnych gremiów. Rozmaicie rozkładają się tam akcenty, priorytety i sposoby działania, ale wszystkie te inicjatywy świadczą o oddolnej potrzebie głębokich zmian. Właśnie sanacji, bo samo dosypanie pieniędzy nie wystarczy. Oczywiście odpowiednio i właściwie dystrybuowane środki finansowe są warunkiem koniecznym, jednak na pewno niewystarczającym. Środowisko akademickie chce zmiany, jest gotowe ją współtworzyć i wprowadzać.
Grupa pracowników nauki z pokolenia, które karierę naukową rozpoczęło po 1989 roku, reprezentujących różne dziedziny i różne ośrodki akademickie, w 2012 r. stworzyła ruch Obywatele Nauki. Zainspirowani przez Obywateli Kultury chcemy doprowadzić do podpisania umowy społecznej określającej zakres zmian i kierunek rozwoju nauki w Polsce. Ostatnie dwa lata poświęciliśmy na rzetelne opracowanie dokumentu, który stanowiłby fundament tej umowy. Liczne debaty i seminaria z udziałem kilku tysięcy naukowców zaowocowały powstaniem Paktu dla Nauki.
Ruch Obywatele Nauki nie jest tak masowy jak ruchy obecnie powstające na scenie politycznej. Ale powiedzmy sobie szczerze – środowisko naukowe nie jest wystarczająco liczne, żeby gromadzić na wiecach tysiące ludzi. Pięć tysięcy osób uczestniczących w debacie i konsultacjach Paktu jest jednak znaczącą liczbą. Zasadnicze dla nas było także zachowanie całkowitej niezależności, dlatego Pakt powstał własnymi siłami środowiska, bez żadnego wsparcia publicznego. Przypuszczalnie z tych dwóch powodów – niezależności i znaczącego wsparcia środowiska – jesteśmy ruchem, z którym liczą się zarówno władze publiczne, jak i instytucje naukowe.
Od początku mówiliśmy, że winni obecnego stanu rzeczy stoją po dwóch stronach niewidzialnej barykady.
Źle z etyką
Wina leży po stronie rządzących, którzy nie tworzą warunków prawno-finansowych pozwalających na właściwe funkcjonowanie nauki w Polsce, traktują te sfery jako pole doraźnych rozgrywek politycznych i propagandowych. Nie są zdolni do stworzenia spójnej, długofalowej strategii rozwoju kraju, w której jasno określone zostałoby miejsce nauki i edukacji wszystkich szczebli.