Łukasz Warzecha: Niepopularne pytania

Wojna na Ukrainie uderzy także w Polaków. I co wtedy?

Publikacja: 01.03.2022 19:09

Łukasz Warzecha: Niepopularne pytania

Foto: mat. pras.

Tydzień temu był ostatni dzień dawnego świata. Te siedem dni przesiąkło wydarzeniami tak bardzo, że wydaje się, jakby minęły miesiące. Od tamtego momentu w stosunkach międzynarodowych miało miejsce coś na kształt przewrotu kopernikańskiego.

Ukraina broni się dzielnie przed rosyjską napaścią, Rosjanie za sprawą swojego przywódcy zyskali status pariasów. Rubel tonie, rosyjskie banki mogą stracić płynność, Niemcy rozważają powrót do atomu, a przewodniczący CDU wygłasza na wiecu płomienne antyputinowskie wystąpienie. Nawet Szwajcaria zamraża aktywa rosyjskich oligarchów, a Ukraina za moment może zostać kandydatem do UE. Miesiąc temu było to niewyobrażalne.

Niemal na całym Zachodzie panuje nastrój uniesienia i ogromnego proukraińskiego zaangażowania. Nic dziwnego, skoro pojedynek dwóch krajów zaczyna wyglądać na walkę Dawida z Goliatem. Poza tym, że imponuje zaciętość, z jaką Ukraińcy bronią swojej ziemi, to jest to faktycznie walka o ułożenie nowego systemu w Europie. Innego, niż wyobrażał sobie Putin, przystępując do wojny, najpewniej korzystniejszego dla Polski, jeżeli obrońcy wytrwają i przy zachodniej pomocy zwyciężą. Lub jeśli kręgi bliskie Putinowi dojdą do wniosku, że koszty są zbyt wysokie i trzeba obalić cara.

Czy w tym momencie wypada zadawać niepopularne pytania? Można odpowiedzieć: a kiedy mamy je zadawać, jeśli nie teraz? A te pytania mnożą się z każdym dniem.

Nie łudźmy się: fala wywołana tą zawieruchą uderzy w nas. Czy mamy plan, jak uchronić się przed utopieniem?

Na przykład: czy rząd ma plan, co począć z uchodźcami, jeśli wojna będzie się ciągnąć? Ukraińcy to niemal bezproblemowi imigranci, a obecni uchodźcy muszą zostać przyjęci i to nie ulega kwestii. To nie są „turyści” z bezpiecznych krajów, polujący na socjal, z czym niedawno mieliśmy do czynienia. Nie ma wątpliwości, że większość uchodźców zechce wrócić do swoich domów, gdy tylko się da. Wielu będzie się starało znaleźć u nas pracę.

Będzie to co najmniej milion ludzi. Dziś działa piękna, chwalebna chęć pomocy. Ale bądźmy realistami: możliwości prywatnych osób mają swoje granice. Uchodźcy z Ukrainy dostali prawo pobytu w UE przez trzy lata. Prawie nikt nie będzie w stanie gościć w swoim domu potrzebujących przez tyle czasu. Czy mamy zatem jakiś plan? Czy mamy pieniądze? Czy może mamy dalej drukować pusty pieniądz albo nakładać kolejne podatki?

A skoro o pieniądzach mowa: sankcje nałożone na Rosję działają i to jest ich dobra strona. Ale czy ktoś w polskim rządzie zapobiegliwie przeliczył, jaki będą miały wpływ na naszą gospodarkę? Czy mamy zaktualizowane prognozy inflacji? O ile zbiednieją polscy obywatele z powodu wojny Putina?

Powie ktoś: to są koszty, których w tej sytuacji nie da się uniknąć. I tak jest – to wszystko trzeba było zrobić. Lecz rządzący powinni podejmować decyzje, mając świadomość ich skutków, bo tylko wówczas można te skutki starać się łagodzić. Na razie możemy się cieszyć z inicjatyw dyplomatycznych i z tego, że Polska jest jednym z głównych rozgrywających. Ale nie łudźmy się: fala wywołana tą zawieruchą uderzy w nas. Czy mamy plan, jak uchronić się przed utopieniem?

Autor jest publicystą „Do Rzeczy”

Tydzień temu był ostatni dzień dawnego świata. Te siedem dni przesiąkło wydarzeniami tak bardzo, że wydaje się, jakby minęły miesiące. Od tamtego momentu w stosunkach międzynarodowych miało miejsce coś na kształt przewrotu kopernikańskiego.

Ukraina broni się dzielnie przed rosyjską napaścią, Rosjanie za sprawą swojego przywódcy zyskali status pariasów. Rubel tonie, rosyjskie banki mogą stracić płynność, Niemcy rozważają powrót do atomu, a przewodniczący CDU wygłasza na wiecu płomienne antyputinowskie wystąpienie. Nawet Szwajcaria zamraża aktywa rosyjskich oligarchów, a Ukraina za moment może zostać kandydatem do UE. Miesiąc temu było to niewyobrażalne.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
analizy
Tysiące Białorusinów uciekły do Polski. To prawdziwa klęska wizerunkowa
Opinie polityczno - społeczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Matura 2024. Skasujmy obowiązkową maturę z języka polskiego. Bo to fikcja
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Każdy może być Marcinem Kierwińskim. Tak zmieniła się debata
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Andrzej Duda kontra ślonsko godka
Opinie polityczno - społeczne
Garri Kasparow: Zachód musi uznać istnienie „dobrych Ruskich”, aby Ukraina mogła zwyciężyć