Rzeczpospolita: Za kilka dni Donald Tusk jedzie do Izraela. Także w kwietniu do Polski przylatuje prezydent Szimon Peres. Czy taki ruch w dyplomacji na najwyższym szczeblu zapowiada, że w stosunkach polsko-izraelskich dojdzie do przełomu?
Dwie ważne wizyty w ciągu dziesięciu dni to rzeczywiście nie jest zwyczajna sprawa. Gdy byłem przewodniczącym Knesetu, gościłem w Izraelu profesora Władysława Bartoszewskiego i powiedziałem mu wtedy, że stosunki polsko-izraelskie powinny być bardzo dobre albo żadne. Wydaje się, że w ostatnich latach są one bardzo dobre. Mamy za sobą 800 lat dobrego sąsiedztwa, wspólnych bohaterów, ale i lata wojny, okres powojenny, szmalcowników oraz wydarzenia z marca 1968 roku. Jestem pewien, że Donald Tusk, jako historyk i człowiek sprawiedliwy, podczas wizyty w Izraelu wspomni o ranach przeszłości. Mówiąc o teraźniejszości, powinien jednak powiedzieć, że przyjeżdża w imieniu innej Polski.
„W ciągu kilkunastu lat spotkałem wielu polskich przywódców, ale odnoszę wrażenie, że premier Donald Tusk reprezentuje zupełnie nową generację liderów Polski o nowych horyzontach” – powiedział po spotkaniu w Nowym Jorku Malcolm Hoenlein, wiceprezes Presidents Conference of Major American Jewish Organizations ( jednej z najważniejszych organizacji żydowskich w USA – przyp. red.) Czym Tusk zasłużył sobie nad tak dobrą opinię?