Moim zdaniem kolejny już raz rząd nie wykorzystał okazji, by w oczach świata zapunktować. Wystarczyło zdecydowanie skrytykować ekscesy tej niewielkiej grupki rasistów, mocno w nich uderzyć i szybko się od takich skrajności odciąć. Potem postawić na nogi rzeczników prasowych, by spokojnie wyjaśnili każdemu zainteresowanemu dziennikarzowi z Zachodu, co właściwie się działo na marszu i co o tym myśli rząd, oraz czym prędzej zainteresować tą sprawą prokuraturę. Tymczasem czekaliśmy całe trzy dni, by ktoś z rządu wreszcie zabrał głos w tej sprawie. Rozumiem, że po to właśnie za miliony złotych została powołana Polska Fundacja Narodowa, by w tak kryzysowej sytuacji głośno krzyczeć na cały świat, pokazując, że w Polsce nie ma przyzwolenia na rasistowskie hasła i nie są one zgodne z polską tradycją. Tymczasem to milczenie polityków i odpowiednich instytucji odbierane jest na świecie tak, jakby takie zachowania były w kraju właściwie codziennością.
Prezydent Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński zdecydowanie wyrazili swoją dezaprobatę dla takich rasistowskich zachowań.
Ale za późno. Jeżeli przez kilka dni światowe media nie dostały do zacytowania wypowiedzi najbardziej prominentnych polskich polityków, to cytowały kretynów, którzy starali się tłumaczyć, że hasło o czystej krwi odnosiło się do walki z alkoholizmem... Naprawdę czytałem gdzieś tak głupie tłumaczenia. W sytuacji kryzysowej trzeba odważnie stanąć przed kamerą i powiedzieć: tak, mamy problem. Choćby ten problem był jak najbardziej marginalny, choćby była to skrajna grupa nawet w ramach innej skrajnej grupy, to ostatnią rzeczą, którą powinien zrobić poważny polityk, to próbować deprecjonować problem. Przypomnę sierpniowe wydarzenia w Charlottesville w USA. Oczywiście, tam rasistowskie zamieszki były dużo bardziej poważne, w ogóle nie do porównania z tym, co działo się w Warszawie. Ale nie same zamieszki stanowiły problem, a właśnie brak odpowiedniej reakcji na nie ze strony prezydenta Donalda Trumpa. Amerykańska opinia publiczna zwariowała nie dlatego, że trzy osoby zginęły, ale że prezydent nie zabrał w tej sprawie zdecydowanego głosu.
Problemem Donalda Trumpa jest to, że zdążył wyrobić sobie opinię rasisty i mizogina. Tymczasem dotychczas liberalne media atakowały PiS za wiele rzeczy, ale nikt nie dorabiał im gęby rasistów czy antysemitów.
Naprawdę się cieszę, że w końcu najważniejsi polscy politycy bardzo zdecydowanie wypowiedzieli się w tej sprawie. Ale ja znam prezesa Kaczyńskiego, wiele razy z nim rozmawiałem i wiem, że na całym świecie niewielu jest liderów, którzy są tak bardzo antyfaszystowscy i przeciwni antysemityzmowi jak on. Jeśli jednak prezes Kaczyński nie będzie reagował szybciej w podobnych sytuacjach, to reszta świata nie dowie się o tym, jakie ma on poglądy. I w końcu dorobi się opinii, na jaką nie zasługuje. To jest kwestia bycia profesjonalnym w polityce. Polskie władze mają poważny problem z prowadzeniem komunikacji.
Nie wiem, czy polski rząd ponosi winę za to, że najpoważniejsze światowe media zwyczajnie kłamią.