Jak zyskać na futbolu

Dworzec główny w Berlinie, otwarty przed Mundialem w Niemczech w 2006 roku, już po kilku miesiącach stała się powodem wstydu, gdy z sufitu odpadły wielotonowe belki - pisze analityczka

Publikacja: 12.06.2012 19:00

Agnieszka Łada

Agnieszka Łada

Foto: Fotorzepa, RP Radek Pasterski

Choć dworzec główny w Berlinie otwarty z wielką pompą na Mundial w 2006 zaczął się sypać kilka miesięcy po zakończeniu mistrzostw, to sukces wizerunkowy jakim dla Niemiec była organizacja tej sportowej imprezy okazał się trwały. Czy w Polsce dzięki Euro może być podobnie?

Właściwie od momentu, gdy przyznano nam organizację Euro 2012 w Polsce słyszy się utyskiwania, że nie zdążymy z autostradami, a nasza jedenastka odpadnie po fazie grupowej. Rząd liczy jednak, że jako kraj pokażemy się od jak najlepszej strony. Stąd kampania, głosząca, że każdy z nas powinien czuć się współgospodarzem Euro.

Niemcy w 2006 roku też liczyły na wypromowanie kraju i bardzo się starały, aby stworzyć sobie wizerunek otwartego na gości państwa. A pozycji startowej nie miały łatwej – w roku Mundialu Francuzi czy Włosi pytani w ankietach zarzucali Niemcom chłód i brak poczucia humoru, a co piątemu badanemu Niemcy kojarzyły się z II wojną światową.

Także Polacy, w sondażu Instytutu Spraw Publicznych z 2005 roku wymieniali nazizm, agresję 1939, roboty przymusowe oraz obozy koncentracyjne jako główne skojarzenia z zachodnim sąsiadem. Było więc nad czym pracować.

„Świat gościem u przyjaciół"

Dlatego niemieckie władze szczególną uwagę zwróciły na dobre przyjęcie kibiców. Te zamierzenia podkreślało już samo hasło Mistrzostw: „Świat gościem u przyjaciół". Nie zabrakło gadżetów, skierowanych do przedstawicieli innych narodów. Witały ich przygotowane w ich barwach narodowych figury, donice, kosze na śmieci, wywieszane flagi państw uczestniczących w rozgrywkach, tłumaczone na różne języki informacje.

Zawieść nie mogła też infrastruktura - odnowiono dworce, zwiększono liczbę połączeń komunikacyjnych, przygotowano wiele punktów informacyjnych, map, a nawet wydłużono godziny otwarcia sklepów (praktyka wówczas w Niemczech nadzwyczaj rzadka!). Władze każdej gminy szykowały specjalny program kulturalny, który miał urozmaicić gościom pobyt i zaprezentować dany region od jak najlepszej strony. Rząd federalny dodatkowo zainicjował kampanię: „Niemcy – kraj idei", która przybliżała Niemcy przyjezdnym i dziennikarzom.

Wszystkie te działania stanowiły część starannie przygotowanej strategii promowania Niemiec na świecie przed i w trakcie Mundialu. Zainwestowano w nie olbrzymie sumy pieniędzy. Państwo oraz obsługujący stadiony wyłożyli 1,38 miliarda euro. Ponad to ministerstwo gospodarki podało, że na rozbudowę dróg przeznaczyło 3,7 miliarda euro.

Czy nakłady faktycznie pobudziły gospodarkę, pozostaje sporne. Podaje się, że w przemyśle turystycznym zysk wyniósł 300 milionów euro, a handel wzrósł o 2 miliardy. Według Federalnej Agencji Pracy powstało około 50 tysięcy nowych miejsc pracy. Index Ifo, będący cenionym wskaźnikiem poprawy koniunktury, osiągnął w czerwcu 2006 najwyższe wartości od 15 lat.

Ale już statystyki mówią co innego. Raport Niemieckiego Instytutu Badania Gospodarki zaprzecza pozytywnym gospodarczym efektom Mistrzostw. Wydatki zagranicznych turystów zamknęły się, według niego w 500 milionach euro, co nie stanowi specjalnie wysokich sum.

Wspólne szaleństwo

Jednak przygotowania i nakręcanie atmosfery przy użyciu licznych piłkarskich gadżetów z pewnością pozytywnie wpłynęły na atmosferę tych kilku letnich tygodni i w pewien sposób ją pobudziły. Mieszkańcy Niemiec poczuli się odpowiedzialni za dobre przyjęcie gości. Z drugiej strony sami się nimi zafascynowali. Otwartość i spontaniczność  kibiców z krajów południowych, grających na ulicach, śpiewających i bawiących na imprezach masowych najpierw szokowały, ale później pomogły i Niemcom rzucić się w wir szaleństwa.

Choć oczywiście nie bez znaczenia były sukcesy samej niemieckiej drużyny. Na początku wcale nie rokowano jej wiele więcej niż wyjście z grupy, tymczasem ostatecznie walczyła w półfinałach. Wyrażana publicznie radość, także duma narodowa z sukcesów jedenastki, wynikała również z nowoodkrytego, do tej pory w Niemczech nie wykazywanego publicznie patriotyzmu. Po wielu latach, kiedy używanie słów naród i ojczyzna kojarzyło się negatywnie z niechlubną przeszłością, nagle Niemcy odważyli się wyrażać narodowe uczucia.

Potrzeba było zmiany pokoleniowej ale i toczonych od dłuższego czasu debat o tym, co znaczy być Niemcem, jak przyjmować imigrantów czy jaką rolę Niemcy odgrywają w Europie. To stworzyło podstawy do stworzenia normalnego, zdrowego podejścia do patriotyzmu, który podczas Mistrzostw mógł być otwarcie wyrażony, poprzez masowe powiewanie flagami oraz śpiewanie hymnu – do tej pory przy żadnych okazjach w takiej skali niepraktykowane.

Nowo-niemiecka drużyna narodowa

Otwartość na migrantów w połączeniu z dumą narodową doskonale miała odzwierciedlenie w niemieckiej reprezentacji. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych składała się ona z rodowitych Niemców. Tuż przed rokiem 2000 zaczęli pojawiać się w niej coraz częściej „nowi Niemcy" – głównie dzieci imigrantów. Najpierw (1998) pojawił się Oliver Neuville, urodzony w Szwajcarii, następnie Miroslav Klose (2001) i urodzony w Ghanie Gerald Asamoah (2001), potem Lukas Podolski (2004) oraz Patrick Owomoyela (2004), syn migranta z Nigerii oraz z Ghany - David Odonkor (2006).

Ta różnorodna drużyna zmieniła Niemcy, w których piłka nożna tradycyjnie odgrywa bardzo istotną rolę. Bez tych zmian trudniej byłoby o takie spontaniczne, otwarte na innych gości ale i wyrażające dumę ze zwycięstw własnej jedenastki reakcje publiczności. Od tego czasu tendencja się utrzymuje. Do reprezentacji doszli posiadający tunezyjskie korzenie Sami Khedira (2007), czy pochodzący z Brazylii Cacau (2009). Za przełom można uznać Mesuta Oezila (2009) – pierwszego niemieckiego piłkarza o pochodzeniu tureckim, dodatkowo muzułmanina, który ma w zwyczaju modlić się przed meczem.

Kibic pozostaje kibicem (drużyny narodowej)

Gościnność i wspólne świętowanie nie oznaczały naturalnie, że niemiecki kibic nie dokuczał fanom innych reprezentacji. Niemcy z satysfakcją śpiewali na ulicach „Dla Polaków to już jest koniec", dedykowali w radiu utwory: „Czas powiedzieć Good bye" przegranym drużynom czy nazywali Włochów, przeciwników w półfinale, „dostarczycielami pizzy".

Oceny na plus

Ostateczna ocena Mistrzostw i Niemców jako gospodarzy była bardzo dobra. Wynikała nie tylko z doskonałej organizacji i braku niebezpiecznych incydentów, których można by się obawiać, lecz przede wszystkim ze wspaniałej atmosfery panującej w całym kraju. Kibice z całego świata ankietowani przez organizację AIESEC wystawili Niemcom bardzo pozytywne noty. W skali 0 – 10 przyznali niemieckiej życzliwości 8,81 punktów a bezpieczeństwu – 9.

Żaden z ocenianych czynników (poza wspomnianymi także: jedzenie, nastrój, oferta kulturalna, organizacja, czystość, pomoc informatorów), wpływających na dobre samopoczucie cudzoziemców podczas Mundialu, nie dostał mniej niż 6 punktów; większość zaś, z podziałem na poszczególne miasta, odnotowała wyniki powyżej 8.

Nie tylko autostrady

Polska też by tak chciała dobrze wypaść. Warto, abyśmy poczuli się wszyscy współodpowiedzialni za atmosferę podczas tych kilku tygodni. I warto podpatrywać, jak robili to Niemcy, ale nie można wszystkiego przykładać do polskich realiów, bo u nich motywy, finanse, sytuacja gospodarcza (przed kryzysem) oraz kultura społeczna były inne niż te w Polsce obecnie. Z innymi nastawieniami przyjechali do nich goście.

A to przyglądanie się czasami jest i miodem na skołatane kolejnym nieotwartym odcinkiem autostrady polskie serce. Zawsze możemy z polską Schadenfreude powiedzieć, że i za Odrą nie wszystko wychodzi. Chluba niemieckiej kolei - otwarta na Mundial – dworzec główny w Berlinie, już po kilku miesiącach stała się powodem wstydu, gdy z sufitu odpadły wielotonowe belki.

Największe lotnisko regionu – Berlin-Brandenburg, które miało być z wielką pompą otwarte na początku czerwca tego roku – aby służyć już podczas Euro – okazało się pełne niedociągnięć technicznych. Pasażerów początkowo planowano odprawiać częściowo w namiotach, a system przeciwpożarowy miało obsługiwać ręcznie 700 specjalnie zatrudnionych osób, gdyż automatyczne zabezpieczenia nie działały.

Więc zamiast jedynie narzekać i liczyć dziury na drogach otwórzmy się radośnie na przyjezdnych. Polska gościnność i spontaniczność mają szanse podbić serca kibiców równie bardzo jak niemieckie świętowanie.

Dr Agnieszka Łada jest kierownikiem i starszym analitykiem Programu Europejskiego Instytutu Spraw Publicznych w Warszawie. Podczas Mundialu 2006 r mieszkała w Niemczech, tematowi Mistrzostw oraz niemieckiego patriotyzmu poświęciła część swojej pracy doktorskiej.

Choć dworzec główny w Berlinie otwarty z wielką pompą na Mundial w 2006 zaczął się sypać kilka miesięcy po zakończeniu mistrzostw, to sukces wizerunkowy jakim dla Niemiec była organizacja tej sportowej imprezy okazał się trwały. Czy w Polsce dzięki Euro może być podobnie?

Właściwie od momentu, gdy przyznano nam organizację Euro 2012 w Polsce słyszy się utyskiwania, że nie zdążymy z autostradami, a nasza jedenastka odpadnie po fazie grupowej. Rząd liczy jednak, że jako kraj pokażemy się od jak najlepszej strony. Stąd kampania, głosząca, że każdy z nas powinien czuć się współgospodarzem Euro.

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Czy Polska będzie hamulcowym akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej?
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Jak odleciał Michał Probierz, którego skromność nie uwiera
Opinie polityczno - społeczne
Udana ściema Donalda Tuska. Wyborcy nie chcą realizacji 100 konkretów
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Przeszukanie u Zbigniewa Ziobry i liderów Suwerennej Polski. Koniec bezkarności
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Jak odbudować naszą wspólnotę