Powinna istnieć również administracyjna wersja tego konkursu. Dla urzędów i instytucji, które w najbardziej bezsensowny sposób zaszkodziły gospodarce. A potem same z tego powodu poniosły straty.
    Klinicznym przykładem jest tzw. ustawa wiatrakowa. Państwo najpierw zwiększyło opodatkowanie farm wiatrowych. W takim stopniu, że biznes ten przestał być opłacalny. Przełożono więc „wajchę", cofnięto zmiany. Ale gminy, na których terenie były farmy – już zdążyły pobrać podatki. Wydały uzyskane w ten sposób pieniądze. Teraz muszą oddawać ciężkie miliony – i zapowiadają pozwanie państwa za bałagan, jaki im zafundowało.