Okazuje się jednak, że zmagania o urzędnicze serca i głowy to na razie spektakularna klapa. Totalną niewrażliwością wykazały się bowiem kierownictwa wielu ministerstw i urzędów. Słowa premiera odbiły się od nich jak groch od ściany.
Resort przedsiębiorczości i technologii, kierowany przez minister Emilewicz, prowadzi prace nad tzw. prawem do błędu. Chodzi o to, by początkujący przedsiębiorca w przypadku naruszenia jakiegoś przepisu nie był od razu karany, tylko dostawał czas na naprawę. Słusznie bowiem trzeba założyć, że stawiający pierwsze kroki „żółtodziób biznesu" może coś pokręcić ze zwykłej niewiedzy. Zamiast dowalać mu karę, która rozłoży go na łopatki, lepiej mu ten pierwszy raz darować. Niech tylko naprawi błąd i działa dalej. Skorzysta nie tylko on, ale i zbierający podatki budżet.