Andrzej Krakowiak: rząd ma gest, płacą gminy

W środku kryzysu gabinet Mateusza Morawieckiego zapowiada obniżki podatków. Świadczyłoby to o wyjątkowej w skali globu skuteczności rządzących, gdyby nie było zwykłym przerzucaniem trudnych decyzji ze szczebla centralnego na lokalny.

Aktualizacja: 04.10.2020 21:30 Publikacja: 04.10.2020 21:00

Andrzej Krakowiak: rząd ma gest, płacą gminy

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Przez jakiś czas mogliśmy mieć nadzieję, że polska gospodarka przejdzie przez pandemię koronawirusa bez dotkliwych zawirowań. Po wiosennym lockdownie przyszły zdecydowane działania rządu, na niemal wszystkie firmy – od tych najmniejszych po wielkie korporacje – spadł deszcz pieniędzy z tarcz antykryzysowych, solidne wsparcie dostali pracownicy i kredytobiorcy. Efektem było mocne odbicie od dna i gospodarcze ożywienie. Ale wraz z mnożącymi się przypadkami zakażeń Covid-19 przybywa sygnałów, że nasza gospodarka wciąż nie jest – i jeszcze długo nie będzie – okazem zdrowia. I coraz częściej słychać, że chociaż już bieżący rok jest wielkim wyzwaniem, prawdziwym testem odporności na koronawirusowy szok może być dopiero rok 2021.

Przed sprawdzianem podwójnie trudnym staną zaś lokalne władze. Będą się musiały zmierzyć nie tylko z finansowymi konsekwencjami pandemii, ale też z decyzjami rządu. Z najnowszych zapowiedzi wynika, że wkrótce wejdą w życie zmiany podatkowe, które dodatkowo okroją ich dochody. Związane z nimi ubytki w samorządowych dochodach mogą sięgnąć nawet 2,5–3 mld zł rocznie. Liczba ta pozbawiona kontekstu nie robi wrażenia – przecież to zaledwie 1 proc. samorządowych budżetów. Zgoda, ale do podobnej sytuacji dochodzi już kolejny raz. Jeszcze przed wybuchem epidemii samorządowcy alarmowali, że ze względu na decyzje rządu ich finanse są w opłakanym stanie. Przyczyniły się do tego m.in. zmiany podatkowe (obniżka PIT, zwolnienie z tego podatku młodych), systematyczne podnoszenie płacy minimalnej oraz podwyżki dla nauczycieli (jak najbardziej potrzebne i uzasadnione, za którymi nie poszło jednak wystarczające zwiększenie subwencji oświatowej).

Czytaj także: Tną po samorządach

Ktoś naiwny mógłby powiedzieć, że skoro mamy kryzys, to oczywiste jest zaciskanie pasa i przygotowanie się na najgorsze. Dziwnym zbiegiem okoliczności kolejny raz okazuje się jednak, że mimo kryzysu rząd stać na rozdawanie miliardów. Ba, w tej dramatycznej sytuacji może sobie nawet pozwolić na obniżanie podatków. I świadczyłoby to o wyjątkowej w skali globu skuteczności rządzących, gdyby nie było zwykłym przerzucaniem trudnych decyzji ze szczebla centralnego na lokalny. Samorządu nie stać na utrzymanie komunikacji miejskiej? Musi podnieść ceny biletów, wywołując wściekłość pasażerów, którzy muszą przecież jakoś dojechać do pracy. Podobnie z rosnącymi opłatami za wywóz śmieci czy podatkiem od nieruchomości. Lokalne władze nie mają wielu możliwości zwiększenia swoich dochodów, a każda z nich uderza bezpośrednio w mieszkańców.

Dlatego przedstawiciele samorządów zapowiadają, że nie będą się biernie przyglądać kolejnej decyzji otwarcie niechętnego im rządu Zjednoczonej Prawicy. Jeśli nie będzie innej drogi, będą protestować. Ale wcześniej – już w najbliższych dniach – chcą rozmawiać. Mają swoje postulaty i liczą, że rządzący wreszcie zechcą ich nie tylko wysłuchać, ale i usłyszeć.

Ktoś naiwny mógłby pomyśleć, że wciąż jest to możliwe.

Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne