Odcinanie tlenu gospodarce

USA, inaczej niż UE, porzuciły politykę antytrustową. Dlatego np. dostęp do sieci jest tam dwa razy droższy niż we Francji.

Aktualizacja: 30.12.2020 21:38 Publikacja: 30.12.2020 21:00

Odcinanie tlenu gospodarce

Foto: Adobe Stock

W powodzi słusznej często krytyki doktryny neoliberalnej niepokojące jest spychanie na plan dalszy faktu, że płucami, dzięki którym gospodarka oddycha i czerpie witalność, są rynek, wolna konkurencja i niezależność instytucji regulujących obrót gospodarczy.

Koszty odwrotu

Klinicznym przykładem jest Rosja. Prorynkowe reformy lat 90. przyniosły szybki wzrost gospodarczy. Ich koszty były jednak tak duże, że spowodowały odsunięcie od władzy prodemokratycznych i prorynkowych reformatorów. Władzę nad gospodarką zaczęło przejmować partyjne państwo. Zaczęło się wycofywanie z reform. Udział sektora prywatnego, który sięgał już 70 proc., znów się kurczył.

Drobiazgowy tego opis można znaleźć w książce Andersa Aslunda „Rosyjski kapitalizm kolesiów: Droga od gospodarki rynkowej do kleptokracji". Głównym efektem wycofywania się z reform było to, że po okresie wysokiego tempa wzrostu, pozwalającego rządowi na zwiększenie zakresu świadczeń społecznych, nastąpiło trwałe spowolnienie w rosyjskiej gospodarce.

Podobne obawy co do Chin wyraża Nicholas Lardy w książce „Państwo kontratakuje", uwypuklając początki faworyzowania od 2013 r. państwowych firm, choć są one dużo mniej wydajne, mniej zyskowne i zadłużone od prywatnych. Nicholas Lardy wahał się, czy nie dać tytułu „Partyjne państwo kontratakuje", ale wciąż ma nadzieję, że pragmatyczni Chińczycy nie zatkają płuc gospodarce. Boi się jednak, że dążenie do zwiększania kontroli nad społeczeństwem może przeważyć nad racjonalnością gospodarczą.

Niezależność instytucji

Rzadko wraca się do tego, że pośród czynników, które przyniosły popularność doktrynie neoliberalnej, były obawy o skutki niezrealizowanych na szczęście planów nacjonalizacji brytyjskiego i francuskiego przemysłu w latach 70. i 80. A z tego przecież wzięło się w latach 70. dążenie do wzmocnienia mechanizmów rynku i przywrócenia dynamiki gospodarkom Zachodu.

Błędem polityki neoliberalnej, zwłaszcza w USA, było odejście od polityki antytrustowej, jak Amerykanie nazywają politykę antymonopolową. Otworzyło to drogę do wzrostu siły lobbingu i za dużego wpływu wielkiego biznesu na regulacje. Jak podkreśla często Luigi Zingales, w tej sytuacji polityka nazywana probiznesową bynajmniej nie jest prorynkowa. Niestety, także inwestorzy na giełdzie kochają firmy, które mając pozycję quasi-monopolistów, nie muszą wydawać dużo na inwestycje, dzięki czemu przekazują im cały zysk w formie dywidend i wykupu akcji własnych.

Pisze o tym Thomas Philippon w książce „Wielki odwrót: Jak Ameryka porzuciła wolny rynek". Tytuł jest ostrzegawczy, ale opisywane zmiany są niepokojące. Dotyczy to m.in. konieczności płacenia przez konsumentów z USA dużych rent monopolowych zawartych w cenach dóbr i usług.

Jeszcze do niedawna mało kto oczekiwał, że dostęp do szerokopasmowego internetu będzie kosztował we Francji dwa razy mniej niż w Ameryce. Dopiero zaczynamy się przyzwyczajać, że polityka antymonopolowa Unii Europejskiej staje się coraz bardziej zdecydowana, co sprzyja konkurencji i obniżaniu cen na rynku UE. Komisja Europejska nie odnosi rzecz jasna samych sukcesów, ale zablokowanie fuzji Siemensa i Alstona świadczy, że stara się być skuteczna.

Co przyniosło tę odmianę? Kraje europejskie nie były znane z prowadzenia polityki antymonopolowej. Ich rządy raczej wspomagały wielki biznes, snując przy tym opowieści, jakie to korzyści przynoszą narodowi czempioni. Co zatem się stało, że Europa zaczęła prowadzić aktywną politykę antymonopolową? Philippon wyjaśnia to tym, że kraje UE chcą dawać jej instytucjom jak największą niezależność, by żaden z nich nie dominował. Zyskują na tym europejscy konsumenci – to kwoty idące według Philippona w setki miliardów dolarów.

Nie jest zatem tak, że członkostwo w UE daje jedynie szybki dostęp do szczepionki na Covid-19. Oferuje lepszą, także gospodarczą, przyszłość tworzących ją państw.

Autor jest profesorem w Katedrze Ekonomii Ilościowej SGH

W powodzi słusznej często krytyki doktryny neoliberalnej niepokojące jest spychanie na plan dalszy faktu, że płucami, dzięki którym gospodarka oddycha i czerpie witalność, są rynek, wolna konkurencja i niezależność instytucji regulujących obrót gospodarczy.

Koszty odwrotu

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację