[b][link=http://blog.rp.pl/romanski/2009/09/09/obys-w-polsce-biznes-prowadzil/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Kolejne rządy opowiadają o reformach i ułatwieniach dla biznesu, formułują rewolucyjne pakiety, planują deregulacje, ograniczenie liczby koncesji i pozwoleń, zapowiadają przyspieszenie rejestracji firmy (wprowadzenie jednego okienka jak na razie wydłużyło – według badania Banku Światowego – ów proces o jeden dzień), powołują komisje sejmowe... W tym czasie swobodnie mijają nas takie państwa, jak Rwanda, Azerbejdżan czy Macedonia, które może na samej biznesowej mapie świata znaczą niewiele, ale działalność ich władz, by to zmienić, jest znacznie bardziej widoczna i chwalona niż nasza „niekończąca się historia”.
Świadomość, że zarejestrowanie firmy w Rwandzie zajmuje dwa dni i wymaga zrealizowania raptem dwóch procedur, powinna spędzać sen z powiek naszym gospodarczym ministrom, tym bardziej że u nas trwa to średnio 32 dni. Nasza determinacja w niechęci do realnej zmiany otoczenia biznesowego sprawia, że niedługo będziemy mieć za wzór kraje, które jeszcze niedawno zamykały stawki tego rankingu. Bo przecież naprawdę trudno uwierzyć, że zmianom w systemie rejestracji firm przeciwstawia się ogromny opór społeczny.
Pora się ocknąć. Pal diabli pozycję w „Doing Business”, ale kwestie, które tam są badane, są kluczowe dla przedsiębiorców. Nikt nie zmusi zagranicznych firm, by te walczyły z urzędami i oporem prawnej materii tylko dlatego, że tak w ogóle to Polska jest super. Nasze – dotąd cierpliwe, też zaczną szukać przyjaźniejszego środowiska. Kto wie, może nawet w Rwandzie.