[b]Rz: Czy sądzi pan, że wystarczy zawrzeć umowę z firmą energetyczną i ta wykona inwestycje, które zapowiada? [/b]
Mariusz Swora: Faktycznie pracujemy nad pomysłem przygotowania specjalnych umów między URE, czyli regulatorem, a spółkami energetycznymi zobowiązujących je do realizacji inwestycji. Zdajemy sobie sprawę z tego, że firmy chcą wiedzieć, czego mogą się spodziewać po polityce taryfowej. I w zamian za ich zobowiązania inwestycyjne, wiedziałyby, czego się spodziewać po polityce regulacyjnej. Oczywiście zakładamy, że firmy sektora potraktują tego typu porozumienia poważnie, bo chcemy też je rozliczać z tego, co wykonały. Ale główna przesłanka tej koncepcji to zapewnienie rynkowi i firmom stabilności.
[b]Czy to znaczy, że chce pan ujawniać wcześniej, na jakie podwyżki cen energii dla gospodarstw domowych i opłat dystrybucyjnych, może się zgodzić?[/b]
Moglibyśmy przedstawiać firmom ścieżkę cenową, i to nawet w perspektywie kilkuletniej. Ale cała koncepcja opiera się na zasadzie kija i marchewki. Zatem jednocześnie firmy musiałyby nam przekazać harmonogram realizacji poszczególnych inwestycji i udowadnić, że go realizują. Rozumiemy, jak ważne są inwestycje w polskiej energetyce. Bez rozbudowy sieci i nowych bloków w elektrowniach mogą być problemy z zaopatrzeniem w energię.
[b]Ale czy na tym zyskają tylko firmy? Co ten pomysł da odbiorcom?[/b]