Orzeł Jaruzelski

Autorski przegląd prasy Szef Telewizji Polskiej Romuald Orzeł  spotka się dziś ze związkowcami, którzy grożą strajkiem – donosi „Polska”. Jak sugeruje gazeta, w ekstremalnym przypadku program TVP może zniknąć na jeden dzień ekranów z telewizorów

Publikacja: 04.02.2010 09:45

Choć to raczej mało prawdopodobne, byłoby malowniczym podsumowaniem ponad 20 lat państwowej telewizji w rynkowych realiach. Po raz ostatni obraz TVP zniknął wszak podczas stanu wojennego. Nowy prezes, choćby nie wiem co robił, jak się starał i jakie intencje by mu przyświecały, zapamiętany zostałby dość jednoznacznie – jako autor powtórki z historii.

Prezesom TVP trzeba jednak współczuć. Telewizja Polska jest w sytuacji fatalnej. Spółka, która ma największe w kraju przychody z reklam, nie potrafi związać końca z końcem. PRL wisi jej kamieniem u szyi – przerost zatrudnienia w stosunku do konkurentów jest tematem poruszanym od lat. Także w anegdotach, o kierownikach, którzy po miesiącach pracy potrafią spotkać na korytarzu nieznajomego, który okazuje się ich podwładnym.

Nagły spadek wpływu z abonamentu, który znacząco obniżył rentowność spółki, pokazał jak bardzo jest ona państwowa i utrzymywana przez wszystkich Polaków. Kolejni prezesi, którzy nią rządzą przychodzą głównie po to by zrealizować partyjne (a czasami po prostu ideowe) cele, nie widząc w niej firmy, która powinna łączyć rentowność z misją. Ba! Pewnie, że to niełatwe. Ale kto kazał obsadzać na fotelu prezesów politycznych nominatów?

Paradoks polega na tym, że najmniej predestynowany do pełnienia tej funkcji, nie znający się ani na telewizji, ani na dziennikarstwie polityczny nominat o poglądach skrajnie prawicowych, okazał się jedynym, który odważył się zabrać do czyszczenia stajni Augiasza. Pomógł mu brak koneksji w branży, a co za tym idzie brak oddolnych nacisków i „konieczności" rozumienia racji innych. Dostało mu się od wszystkich – od polityków za polityczność, od artystów za niezrozumienie wagi misji, od pracowników za niezrozumienie wagi TVP, a sam jeszcze dołożył sobie problemów zatrudniając znajomych. I to niezbyt kompetentnych.

Przysłużył się jednak następcom, którzy tak jak Romuald Orzeł mogą teraz odcinać się od jego planów, przekornie mówiąc, że nie chcą zwolnić pół tysiąca osób jak poprzednik. Co najwyżej dwustu.

I jeśli nawet Polsce potrzebna jest już telewizja publiczna (w co nie wątpię tylko, gdy oglądam TVP Kultura), to na pewno nie taka jak obecnie.

Choć to raczej mało prawdopodobne, byłoby malowniczym podsumowaniem ponad 20 lat państwowej telewizji w rynkowych realiach. Po raz ostatni obraz TVP zniknął wszak podczas stanu wojennego. Nowy prezes, choćby nie wiem co robił, jak się starał i jakie intencje by mu przyświecały, zapamiętany zostałby dość jednoznacznie – jako autor powtórki z historii.

Prezesom TVP trzeba jednak współczuć. Telewizja Polska jest w sytuacji fatalnej. Spółka, która ma największe w kraju przychody z reklam, nie potrafi związać końca z końcem. PRL wisi jej kamieniem u szyi – przerost zatrudnienia w stosunku do konkurentów jest tematem poruszanym od lat. Także w anegdotach, o kierownikach, którzy po miesiącach pracy potrafią spotkać na korytarzu nieznajomego, który okazuje się ich podwładnym.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację