Debiut akcji Giełdy Papierów Wartościowych na giełdzie kończy pewien etap rozwoju polskiego rynku kapitałowego. Przez prawie 20 lat od podstaw stworzono firmę, którą dziś inwestorzy wycenili na ponad 2 mld. zł. Firmę dodajmy efektywną i dobrze zarządzaną. Mało tego dokonał tego państwowy właściciel, co w III RP można uznać za ewenement. Trudno mi bowiem znaleźć w pamięci firmę powołaną do życia przez skarb państwa, która odniosłaby biznesowy sukces takiej skali. debiut to z pewnością triumf samej giełdy i jej właściciela.
Akcje cieszyły się olbrzymim zainteresowaniem, co w ocenie przedstawicieli GPW świadczy o ogromnym zaufaniu inwestorów do tej instytucji. Śmiem jednak twierdzić, a przemawia za tym liczba transakcji przeprowadzona przez drobnych inwestorów podczas wczorajszej sesji, że nie o zaufanie tu chodzi a o możliwość szybkiego a przede wszystkim bezpiecznego zarobku. Dotychczasowe oferty skarbu państwa w większości dawały taką "gwarancję".
Jednak w przypadku debiutu GPW drobni inwestorzy powodów do zadowolenia mają trochę mniej. Po potrąceniu podatku i prowizji zarobili bowiem około 200 zł. Jeśli założymy, że w celu zakupu akcji GPW zarwali bankową lokatę, a mam wrażenie że takich przypadków nie brakowało, zarobili dużo mniej.
Ktoś powie, że na Tauronie też nie dało się zarobić podczas debiutu a w kilka miesięcy kurs wzrósł o 30 proc. To prawda tyle tylko, że Tauron w przeciwieństwie do GPW był sprzedawany wyjątkowo tanio. W przypadku GPW przy tej cenie potencjał wzrostowy jest natomiast bliski zeru.
Skąd zatem takie zainteresowanie inwestorów zagranicznych akcjami GPW?. Złośliwi mogą powiedzieć, że za niewielkie pieniądze kupili sobie oni bilet na WZA.