Wczoraj zainteresowani inwestorzy złożyli wstępne oferty.To, ile otrzymają właściciele Polkomtelu: PKN Orlen, KGHM, PGE, Węglokoks oraz brytyjski Vodafone, zależy od wyników finansowych telekomu. Dlatego nie powinno dziwić, że właśnie w takiej chwili firmie szefuje osoba znająca się na finansach.
Chodzi o Jarosława Bauca, który w swojej karierze zawodowej pełnił zarówno funkcję ministra finansów (w rządzie Jerzego Buzka), jak i szefa prywatnej instytucji finansowej – PTE Skarbiec (wówczas w strukturach grupy BRE Banku).
To właśnie umiejętne łączenie finansów i polityki można uznać za domenę Bauca, choć w zarządzie Polkomtelu bacznie obserwuje jego działania – także związany z polityką – Krzysztof Kilian. Nie kryje on, że jest przyjacielem wywodzącego się z Platformy Obywatelskiej premiera Donalda Tuska.
Jarosław Bauc ma 54 lata. Urodzony w Łodzi, absolwent tamtejszego technikum mechanicznego i uniwersytetu, w stolicy głównie pracuje. Co poniedziałek dojeżdża z domu do Warszawy. Po raz pierwszy trafił tu w 1998 r., jako adiunkt Uniwersytetu Łódzkiego. Z rekomendacji AWS objął wtedy funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów. Złośliwi mówili, że miał poparcie tzw. boat people (w wolnym tłumaczeniu: ludzie z Łodzi). Istotne stanowiska w państwowej administracji sprawowali bowiem inni wywodzący się z łódzkiej uczelni naukowcy: profesorowie Witold Orłowski i Cezary Józefiak oraz Bogusław Grabowski, Anna Fornalczyk.Po rozpadzie koalicji rządowej w 2000 r. został ministrem finansów, przejmując schedę bezpośrednio po Leszku Balcerowiczu. Zasłynął wtedy z tzw. dziury Bauca, przewidując, że deficyt budżetowy kraju szybko się pogłębi. Wróżba ta sprawdziła się, ale jemu samemu podcięła skrzydła. To wtedy drzwi przed b. ministrem otworzyło BRE.
Gdy odchodził ze Skarbca do Polkomtelu w 2006 r. (zastąpił na stanowisku Jarosława Pachowskiego, związanego SLD), pracownicy finansowej instytucji podarowali mu… pralkę.