Media miały wiele uciechy. W kampanii liczy się wypowiedź szybka, wpadająca w ucho, choćby nawet była bezwstydnym kłamstwem („Jak będę rządził, podwoję wszystkie płace i każę bankom dawać bezzwrotne kredyty"). Prezydent takiej odpowiedzi nie znalazł. Zapominając jednak o wymogach kampanii – co powinien był powiedzieć, jeśli chciałby udzielić odpowiedzi rzetelnej i uczciwej?
Powinien był powiedzieć coś takiego: „Młody człowieku! W tym, co mówisz, jest oczywiście sporo racji. Ale jest też wiele nieporozumień, które pokazują trochę obecne zagubienie polskiego społeczeństwa.
Mówisz, że twoja siostra zarabia 2 tys. zł. Nie ma wątpliwości, że to bardzo mało. Jeśli rzeczywiście jest dobrze wykształcona, to skandalem jest, że musiała szukać pracy przez trzy lata. Jest to oczywiście nasze wspólne zaniedbanie i skutek odwlekania gruntownych reform rynku pracy. Ale jest to również efekt powolnych reform edukacji (pracodawcy być może wcale nie są aż tak zachwyceni dyplomem, który pokazuje twoja siostra).
Czy jej pensja jest zbyt niska? W kraju, w którym średnie wynagrodzenie wynosi 4 tys. zł brutto (2,8 tys. zł na rękę), niestety wygląda na normalną. A owe 4 tys. brutto (które jeszcze trzeba obciążyć składkami na ZUS) to też, niestety, normalność w kraju, którego PKB na głowę mieszkańca (czyli wszystko to, co kraj wytwarza) wynosi miesięcznie 3,7 tys. zł. W Niemczech płace są wyższe nie dlatego, że ktoś tak zdecydował, ale dlatego, że PKB jest znacznie wyższy. Bez zwiększenia PKB nie da się zwiększyć płac. Pardon, można dodrukować pieniędzy i płace od jutra nominalnie zwiększyć i dziesięć razy. Ale wtedy wybuchnie inflacja i za pół roku za ową płacę będzie można kupić bilet tramwajowy. Trwałym rozwiązaniem jest tylko wzrost PKB, który staram się wspierać.
A twój argument, że siostra nie może kupić mieszkania? Odpowiedź jest przykra, ale prawdziwa: w dość ubogim kraju należy uznać za smutną oczywistość fakt, że dwudziestolatki w pierwszej pracy nie stać na zakup mieszkania. Zresztą nie łudź się – jeśli wyemigruje, też nikt jej szybko kredytu nie da. Na własne mieszkanie trzeba ciężko zapracować, w Polsce ciężej niż w bogatszych krajach".