Mały ruch, wielki błąd

PiS utajnił powody wstrzymania małego ruchu granicznego, bo wtedy nie trzeba ich w ogóle podawać obywatelom. To decyzja rodem z PRL-u bijąca przede wszystkim w biznes najuboższej i tak części Polski.

Publikacja: 25.08.2016 12:35

Mały ruch, wielki błąd

Foto: Fotorzepa/Krzysztof Skłodowski

Głupszych argumentów na poparcie błędnej decyzji dawno już nie słyszałam. Panowie Jakub Skiba (wiceminister MSWiA ) oraz Marian Banaś szef Służby Celnej przekonywali dwa dni temu w Warszawie, że wstrzymanie małego ruchu z Rosją „wpłynie korzystnie na budżet państwa".

Zdaniem pana Banasia „polscy obywatele zajmowali się przemytem, czyli działalnością niezgodną z prawem, i w konsekwencji budżet Polski tracił kwoty, które zasilały budżet Federacji Rosyjskiej" (cytat z depeszy PAP).

Z kolei pan Skiba zaznaczył, że podstawową przyczyną zawieszenia MRG były "kwestie bezpieczeństwa". "Dane, które posiadamy, które przysyłają nam służby, jednoznacznie wskazują, że nie ustała podstawowa przyczyna zawieszenia MRG. Jak dodał, "nie wszystkie z tych informacji mogą zostać podane publicznie, bo mają charakter niejawny".

No i poczułam się jak w komunie, gdzie każda niewygodna decyzja była tłumaczona tajnością, by nie trzeba było obywatelom podawać jej przyczyn, których tak naprawdę nie ma. Albo są tylko tak irracjonalne jak czyjaś rusofobia, strach i brak zaufania.

Polacy przemycali więc papierosy i benzynę i to jest naprawdę odkrycie Warszawy, która przecież wszystko wie najlepiej nawet nigdy nie będąc w Barcianach, Sępopolu, Bartoszycach czy Gołdapi.

Ciekawe jak ten masowy przemyt był możliwy przy tak dobrze pracującej naszej Służbie Celnej? A swoją drogą słowo „służba" - to nazewnictwo żywcem wzięte z Rosji, gdzie każda instytucja państwowa ma w nazwie słowo „służba". To jakoś rządzącym źle się nie kojarzy. Wiele razy jeździłam nad rosyjską granicę, przedzierałam się ze strażnikami do najodleglejszych miejsc; napisałam wiele reportaży o znikających wsiach, wyludniających się terenach; wysłuchałam wielu opowieści strażników granicznych jak bardzo przydatna we właściwej ochronie jest współpraca z miejscową ludnością. Nie zastąpią jej ani satelity, ani wieże obserwacyjne ani psy tropiące.

Dla wiadomości Warszawy - granica Polski z Rosją to 210 km lasów, bagien chaszczy, jezior, mokradeł i gęstych borów Puszczy Rominckiej. Tylko dzięki miejscowym ludziom, coraz mniej liczna straż graniczna była w stanie wyłapywać m.in. nielegalnie przekraczających granicę emigrantów.

Jednak granica pustoszeje coraz szybciej, bo ludzie muszą z czegoś żyć. Otwarty po wielu latach starań mały ruch stał się dla wielu Polaków z bardzo ubogich terenów przygraniczych szansą na nowe, lepsze życie.

I to nie dlatego, że mogli przywieźć kilka paczek papierosów z Rosji. Mały ruch pobudził gospodarkę nadgracznych gmin w stopniu wcześniej nie spotykanym. Otwierały się nowe sklepy i zakłady usługowe nakierowane na klientów z Rosji. Zyskiwały gospodarstwa agroturystyczne, pensjonaty i hotele. A to wszystko oznaczało więcej pracy i szans także dla mieszkających tam ludzi. Do tego zwyczajnie więcej kontaktów między sąsiadami oznaczało więcej zrozumienia, więcej wymiany doświadczeń, podglądów; więcej małych biznesów a może nawet przyjaźni.

Komendant Główny Straży Granicznej Marek Łapiński mówił, że po zawieszeniu MRG o 82 proc. spadł ruch Polaków do obwodu kaliningradzkiego. "Jeżeli chodzi o obywateli Federacji Rosyjskiej ten spadek był tylko 26 proc." „Tylko"? A może aż.

Dla mnie główną przyczyną likwidacji MRG nie jest najazd rosyjskich szpiegów na Polskę (szpieg z wizą też tu wjedzie), tylko wygodnictwo rządzących i urzędników celnych, którzy nie potrafili sprawnie obsługiwać granicy.

Wiele razy słyszałam od rosyjskich znajomych o opieszałych polskich odprawach, niezrozumiałym wielogodzinnym przetrzymywaniu ludzi po polskiej stronie. Kiedyś robili to Rosjanie (słynny parking dla Polaków zwany patelnią w Bagrationowsku). Smutne, że ostatnio postępował tak członek Unii Europejskiej. Wiem też dobrze, że mieszkańcy rejonów nadgranicznych nie zapomną tej decyzji PiS-owi. Mówią o tym głośno. A wybory coraz bliżej.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację