Reklama

Zakaz handlu? Zróbmy referendum

Politycy traktują obywateli instrumentalnie. Gdy im wygodnie, rozpisują referenda, pytając a to o stosunek do jednomandatowych okręgów wyborczych (jak uczynił prezydent Komorowski), a to o meandry zmian w konstytucji (jak to chce zrobić prezydent Duda). Słowem o coś, co przeciętnego zjadacza chleba nie ekscytuje, ale świetnie nadaje się do politycznych gier i manipulacji. Jak diabeł święconej wody boją się natomiast pytać o rzeczy, które naprawdę ogniskują społeczne emocje. Dlatego nie zaproponowali referendum w sprawie zakazu handlu w niedziele. I właśnie dlatego powinniśmy takiego referendum zażądać.

Aktualizacja: 10.03.2018 12:51 Publikacja: 10.03.2018 12:14

Zakaz handlu? Zróbmy referendum

Foto: Adobe Stock

Zamiast widzieć w obywatelach partnera, politycy traktują ich jak nierozgarnięte dzieci. Lepiej od konsumentów wiedzą, w który dzień tygodnia skończy się masło w lodówce i trzeba wpaść do sklepu. I lepiej od kupców – kiedy klient powinien kupić jajka czy komputer. W ten sposób bez istotnej potrzeby ingerują w naszą wolność osobistą i swobodę działalności gospodarczej. 

A gdy coś pójdzie nie tak, chowają głowę w piasek. Wprowadzenie zakazu handlu poszło zdecydowanie nie tak. Dowodzą to wydarzenia ostatnich dni. Chaos informacyjny, dezorientacja, która niedziela jest handlowa, a która nie, źle sformułowane przepisy. I kuriozalne ich interpretacje, jak to, że właściciel dwóch sklepów ma prawo otworzyć tylko jeden – ten, w którym sam stanie za ladą, bo w drugim nie wolno mu skorzystać z pomocy żony. Oto groteskowy obraz przedwiośnia w polskim handlu AD 2018.

Przeregulowanie niszczy gospodarkę. Było jedną z chorób, które zabiły PRL. Blisko 30 lat temu zrozumieli to nawet komuniści, łamiąc swoje ideologiczne tabu i uchwalając, że co nie jest zakazane, jest dozwolone. Nie przyszło im nawet do głowy zakazywać handlu w niedzielę np. na pamiętnej giełdzie na Skrze czy na Wolumenie w Warszawie.

Najnowszy zakaz niebezpiecznie pcha nas w przeciwnym kierunku. Takie rzeczy nie dzieją się bezkarnie, mają gospodarczy koszt w postaci niższej efektywności handlu, za co przyjdzie zapłacić i konsumentom, i dostawom.

Rządzący czują chyba, że zakaz nie wywołał zachwytu suwerena, skoro nie zaangażowali się w promocję niedzieli bez handlu. Nie było nawet najmniejszej kampanii informacyjnej, nie wspominając już o rozmachu porównywalnym z billboardami na temat sądów.

Reklama
Reklama

Referendum pozwoliłoby nadrobić te braki. I ocenić skutki ustawy po kilku miesiącach jej działania. Świetną okazja do takiego plebiscytu byłyby jesienne wybory samorządowe. Wprawdzie prawnicy zakrzykną, że przepisy nie pozwalają na łączenie takich dwóch głosowań, ale co to dla magików z ulicy Wiejskiej. Nie takie zmiany prawa uchwalili w jedną noc, a prezydent podpisywał. Nic nie stoi więc na przeszkodzie, by oddać decyzję w sprawie niedzielnego handlu w ręce Polaków. Potrzeba tylko odwagi.

Opinie Ekonomiczne
Hubert A. Janiszewski: Obiecanki cacanki, a naród się cieszy…
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Afera na sierpień
Opinie Ekonomiczne
Marcin Zieliński: Ukryte pułapki nowego budżetu UE dla Polski
Opinie Ekonomiczne
Przemysław Tychmanowicz: Likwidacji podatku Belki nie ma, ale też jest OKI
Opinie Ekonomiczne
Polska wciąż importuje rosyjskie węglowodory
Reklama
Reklama