Nieważne, czy tak naprawdę ich firma działa w mieście czy na wsi – decydować będzie wpis w dowodzie w rubryce "zameldowanie".
Kto by przypuszczał, że dotacje z Brukseli mające dźwignąć nasz kraj na wyższy poziom rozwoju, posłużą polskim urzędnikom na reaktywowanie feudalnej zasady przypisania ludzi do ziemi? Ministerstwo Rolnictwa proponuje rozporządzenie, które nie dopuści miastowych do rozdawanych przez resort unijnych pieniędzy. Czy będzie to z pożytkiem dla wsi? Można wątpić, urzędnicy resortu będą jednak mogli stroić się w szaty obrońców podległych im włościan.
W ich działaniu jest jednak pewna logika, której zupełnie brakuje w postępowaniu władz tych województw, które uznały, że o wsparcie z funduszy regionalnych nie mogą wnioskować zameldowani na wsi. Urzędnicy uznali widocznie, że jak już ktoś mieszka poza miastem, to nie powinien nosa ze swojej chaty (pewnie kurnej) wystawiać. Doprawdy, nie ma lepszego sposobu by dać po nosie tym, którzy próbują wyrwać się w świat i coś zrobić.
Jak widać, myślenie kastowe i głupota wciąż mają się u nas dobrze. Na zwalczanie dyskryminacji Bruksela łoży duże pieniądze, więc być może uda się zlikwidować u urzędników tę pierwszą przywarę. Do głupoty przyjdzie chyba przywyknąć.